Zgodnie z zapowiedziami, o godz. 11.45 Telewizja Republika rozpoczęła emisję „Raportu końcowego podkomisji smoleńskiej” Antoniego Macierewicza. Problem, zresztą niejedyny, w tym, że to film z narratorem, a ani słowem nie wspomniano w nim o tym, że tezy w nim zawarte trafiły na papier, np. w formie końcowego raportu, który miałby zająć miejsce raportu Millera. Dopiero po emisji filmu z raportem końcowym, w rozmowie z Polską Agencją Prasową Antoni Macierewicz przekazał, że najprawdopodobniej w kwietniu tego roku podkomisja przegłosuje taki dokument, który jest już gotowy.
TV Republika w rocznicę katastrofy powtarza materiał znany od dawna
Film jest jednak powtórką, choć „podrasowaną” (zmieniono wygląd niektórych plansz) materiału, który jest na kanale Telewizji Republika na YouTube od 2 sierpnia 2020 roku. Są ci sami eksperci, jak np. kpt. Janusz Więckowski, psycholożka Beata Majczyna (wyświetlano te same plansze z jej wypowiedziami i odtwarzano jej słowa), dr Kazimierz Nowaczyk, podawane są te same tezy.
Co więcej, to ten sam materiał, który wyświetlił Antoni Macierewicz 30 lipca 2020 roku podczas spotkania z parlamentarzystami na komisji obrony narodowej. Już wtedy TV Republika tak podsumowała te ustalenia:
Główna teza przedstawionego w czwartek sprawozdania z prac podkomisji ds. ponownego zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej to dwa wybuchy, do których miało dojść na lewym skrzydle oraz w centropłacie tupolewa.
W materiale wyemitowanym 10 kwietnia w TV Republika powtórzono opinie brytyjskiego laboratorium w Kent (na temat obecności materiałów wybuchowych: pentrytu i heksogenu). Dodano natomiast informację, że takie same wnioski wysnuli eksperci włoskich karabinierów (to w zasadzie jedno zdanie). – Znaleziono ślady trotylu, RDX a także pentrytu – czyta lektor.
Zapewne ten sam film i materiały w nim zawarte zobaczą widzowie TVP1 o godz. 20.25. To też praktycznie ten sam film, który udostępniono na stronach podkomisji smoleńskiej 3 grudnia 2020 roku. Powtarzana jest więc teza podkomisji znana opinii publicznej od dawna:
Na skrzydle Tu-154M doszło do eksplozji jeszcze w powietrzu, około 100 metrów przed brzozą, a świadczyć mają o tym materiały wybuchowe odnalezione na szczątkach maszyny. Do drugiego wybuchu miało dojść w kadłubie.
Katastrofa smoleńska – anulowanie ustaleń podkomisji Millera przez Macierewicza
Jak dotąd jedynym dokumentem, który był uznawany w sprawie katastrofie smoleńskiej, były ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, tzw. komisji Millera. Trzeba pisać o tym w czasie przeszłym, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość po dojściu do władzy w 2015 roku najpierw po prostu usunęło raport ze stron KPRM, a później w 2018 roku jego „anulowanie” ogłosił Antoni Macierewicz, szef podkomisji smoleńskiej.
Podczas konferencji 11 kwietnia 2018 roku odbyła się „prezentacja raportu technicznego” podkomisji smoleńskiej, a we wprowadzeniu do dokumentu, pisano „o anulowaniu raportu Millera”. Z kolei Macierewicz mówił:
– Poprzedni raport anulowano na podstawie decyzji podkomisji, ponieważ zawierał on fałszywe tezy i został skonstruowany w oparciu o presję polityczną i fałszywe materiały.
Eksperci już wtedy podnosili, że nie ma podstawy prawnej do takiego unieważniania raportu państwowej komisji, a pytany o nią na konferencji prasowej Macierewicz nie odpowiedział jednoznacznie. Raport „techniczny” podkomisji nie był też wiążącym dokumentem, ponieważ podkreślano, że dopiero raport końcowy będzie oficjalny.
Wielokrotnie zmieniano też wnioski w raportach podkomisji smoleńskiej. Np. w 2018 roku, gdy przedstawiono „raport techniczny”, pisano o tym, że do katastrofy doprowadzić mogła „bomba termobaryczna”, a w 2019 roku nie było już o tym mowy, narracja się zmieniła: „Badania potwierdziły możliwość zastosowania w skrzydle materiału wybuchowego o niewielkiej gramaturze (70 g), zdolnego do zniszczenia konstrukcji w sposób liniowy (materiał wybuchowy o szerokości 5 mm i grubości 1 mm), umocowanego w warunkach dostępu do wewnętrznej części kesonu bakowego w skrzydle”.
Co ustaliła komisja Millera?
Państwowa komisja do zbadania katastrofy Tu-154M ustaliła, że bezpośrednią przyczyną było zejście samolotu poniżej minimalnej wysokości zaniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających kontakt z ziemią.
Komisja Millera stwierdziła:
Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią.
Komisja Millera oceniła, że to złamanie procedur przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z brzozą, a później oderwanie lewego skrzydła – później samolot utracił sterowność, przychylił się i doszło do zderzenia z ziemią.
Załoga statku powietrznego nie była właściwie przygotowana do wykonania zadania, biorąc pod uwagę złożoność sytuacji, w jakiej realizowała swój ostatni lot. Szkolenie dowódcy statku powietrznego, drugiego pilota oraz nawigatora pokładowego realizowane było w pośpiechu, niemetodycznie i z naruszeniem zapisów normujących ten proces. Członkowie załogi pomimo uzyskania formalnych uprawnień, potwierdzonych rozkazami dowódcy jednostki, nie spełniali kryteriów pilota w pełni wyszkolonego i przygotowanego do wykonywania obowiązków na danym stanowisku pracy – padło w podsumowaniu raportu komisji.