Jakie dokumenty, informacje musiałabym zebrać, byście panie mogły zacząć szukać moich korzeni, odtwarzać drzewo genealogiczne?
Kinga Urbańska: Zawsze radzimy, by zacząć od siebie. Spisać to, co my pamiętamy, zakładając, że warto to zrobić w formie elektronicznej. Są portale społecznościowe do tworzenia drzew genealogicznych, ale to może być także jakikolwiek plik tekstowy albo tabela w Excelu. Chodzi o to, by i nasi potomni mogli korzystać z tych informacji.
Karolina Szlęzak: Czyli na początku chodzi o to, by własnymi siłami starać się dotrzeć jak najdalej „wstecz”. Zebrać swoje wspomnienia, spytać, co pamiętają najbliżsi, a potem, już z tymi informacjami można przyjść do nas. I my ruszamy dalej. Sprawdzamy, co możemy znaleźć, gdzie możemy dotrzeć.
Pamiętacie jakąś historię, którą przyszło wam rozwiązywać w oparciu o naprawdę szczątkowe informacje?
K.U.: Jeden z naszych klientów posiadał tylko zdjęcie poszukiwanej osoby i jej imię.
Jak wygląda takie „śledztwo” wtedy, gdy informacji jest tak mało?
K.U.: Zaczynamy od wywiadu z klientem. Zaczynamy drążyć, zadawać mnóstwo pytań. Bywa, że informacje, które dla kogoś wydają się mało istotne, nam bardzo pomagają w poszukiwaniach. W sprawie, o której mówimy, okazało się, że klient pracował z poszukiwanym kolegą ze zdjęcia.
K.Sz.: Mężczyzna pochodził z Turcji i szukał polskiego inżyniera, który wysyłany był przez pracodawcę na kontrakty zagraniczne. Postanowiliśmy podjąć się tego wyzwania, choć prawdopodobieństwo sukcesu było niewielkie. Udało nam się skontaktować z firmą, która wysłała go tam do pracy i dotrzeć do jego rodziny w Polsce.
K.U.: I tak na podstawie zdjęcia udało się namierzyć poszukiwaną osobę.
Ile lat temu panowie razem pracowali?
K.U.: To było przed trzydziestoma laty.
Jakich spraw macie najwięcej i czy pandemia jakoś wpłynęła na pań działania?
K.Sz.: Myślę, że to program w telewizji i webinary, które robimy, sprawiają, że mamy więcej odbiorców. Coraz więcej osób w ogóle dowiaduje się, że można się tym zająć i że warto. I że to nie jest czarna magia. A sama pandemia wpłynęła w ten sposób, że ludzie mają więcej czasu. Mogli zająć się poznawaniem historii rodzinnych.
K.U.: Bardzo dużo mówi się o problemie samotności w pandemii. Izolujemy się od osób starszych, by nie narażać ich na niebezpieczeństwo. A temat historii rodzinnych pomaga relacje utrzymywać, zacieśniać, może być odpowiedzią na pandemiczną samotność.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.