Do laboratoriów trafiły próbki z „zapasowych foteli” Tu-154M? „GW”: Mogło ich wcale nie być na pokładzie

Do laboratoriów trafiły próbki z „zapasowych foteli” Tu-154M? „GW”: Mogło ich wcale nie być na pokładzie

Kadr z filmu o Smoleńsku na antenie TVP
Kadr z filmu o Smoleńsku na antenie TVP Źródło: TVP
Fotele, na których podobno odnaleziono ślady trotylu, mogły wcale nie być na pokładzie Tu-154M w dniu katastrofy - pisze „Gazeta Wyborcza”. Dziennik zwrócił uwagę na to, że polscy śledczy często opisywali „zapasowe fotele”, a więc np. do włoskiego laboratorium mogły trafić próbki właśnie z nich.

10 kwietnia 2021 roku, w 11. rocznicę katastrofy smoleńskiej, w TVP i TV Republika podkomisji smoleńskiej pod przewodnictwem . Ten „raport” był znany opinii publicznej od dawna, pokazywała go wcześniej TV Republika (w sierpniu 2020 roku), a dodano do niego kilka aktualizacji (jest odrobinę dłuższy od poprzednika), cytowani są ci sami eksperci, co wcześniej.

Teoria, która jest powtarzana przez podkomisję smoleńską, nie zmieniła się od lata 2020 roku – według ekspertów Macierewicza w Tu-154M doszło do dwóch eksplozji ładunków wybuchowych jeszcze przed uderzeniem maszyny w brzozę. Dowodem na wybuchy mają być ślady trotylu znajdowane na różnych częściach samolotu.

„Gazeta Wyborcza”: Włoskie laboratorium szuka trotylu na fotelach, których nie było w Smoleńsku

Takie ślady trotylu miało odnaleźć włoskie laboratorium na fotelach samolotu. Jednak jak podaje „Gazeta Wyborcza”, próbki z foteli wysłane Włochom mogły wcale nie znajdować się na pokładzie Tu-154M. Gazeta przywołuje polskich śledczych (Zespołu Śledczego nr 1 , który zajmuje się katastrofą smoleńską), którzy dopytywali Laboratorium Nauk Sądowych Korpusu Karabinierów, czy na próbkach z foteli można np. „określić skład chemiczny i strukturę materiału”.

Jak wskazuje „Gazeta Wyborcza”, do Włoch mogły trafić próbki „foteli zapasowych”, czyli takich, które mogły znajdować się na pokładzie, ale zostały zdemontowane. W tekście „GW” pada:

W dniu 16 października 2019 r. eksperci z laboratorium RaCIS wraz z prokuratorami i ekspertami z Biura Badań Kryminalistycznych ABW dokonali oględzin foteli zapasowych z samolotu Tu-154M, które nie były zamontowane w momencie katastrofy, ale pierwotnie znajdowały się na jego wyposażeniu.

Dlatego też dziennikarze gazety stawiają pytania: Po co zabrano próbki z „zapasowych” foteli? Czy śladów groźnych substancji nie zostawili np. na nich wcześniej żołnierze, których przewożono na misje?

„GW” podsumowuje, że Prokuratura Krajowa „nie odpowiedziała na szczegółowe pytania” o tę sprawę.