O szczegółach czytamy w regionalnych serwisach, m.in. w tyna.info.pl. Na początku kwietnia rodzina pani Stefanii z Końskich otrzymała informację, że kobieta zmarła. Przed śmiercią pacjentka znajdowała się na oddziale covidowym szpitala w Staszowie.
Kilka dni po pogrzebie pojawiła się policja
Kilka dni po pogrzebie, do domu rodziny przyjechała policja, która oznajmiła, że ciało zmarłej nadal znajduje się w szpitalnej kostnicy. Jak się okazało, zgłoszenia takiego dokonał szpital, który upierał się, że ciało pacjentki wciąż nie zostało odebrane. Rodzina przerażona, że pochowała zupełnie obcą osobę, rozpoczęła poszukiwanie wyjaśnień – czytamy.
Rodzina na własną rękę skontaktowała się z zakładem pogrzebowym, a także szpitalną kostnicą. W zakładzie pogrzebowym dowiedzieli się, że pomyłka taka na pewno nie zaszła. Z kolei pracownik kostnicy, po sprawdzeniu wszystkich ciał stwierdził, że nie ma tam ciała, którego poszukuje rodzina.
Na szczęście, okazało się, że w grobie zmarłej faktycznie znajduje się jej ciało. Skąd więc całe zamieszanie? Jak twierdzi rodzina, fatalną pomyłkę popełnił szpital, który bez dokładnego sprawdzenia, zawiadomił policję. Szpital odcina się jednak od komentowania sprawy i ustami swojego dyrektora wyjaśnia, że okoliczności zajścia zostaną zbadane.
Czytaj też:
Tragiczna pomyłka służb medycznych. Stwierdzono zgon pacjenta, który nadal żył