Przed szpitalem w Radomsku w województwie łódzkim od kilku dni rośnie góra odpadów. I to niedaleko parkingu, tuż obok miejsca, w którym przyjmowane są posiłki dla pacjentów. Na oczach ekipy TVN24 w pobliżu góry śmieci zaparkował samochód, z którego wnoszone były śniadania i obiady dla osób przebywających w szpitalu. W kolorowych workach składowane są m.in. zużyte kombinezony, rękawiczki oraz maseczki, używane przez medyków walczących z pandemią koronawirusa.
Kontrola z sanepidu
Marzena Dłubak, zastępca powiatowego inspektora powiatowego, dowiedziała się o całej sytuacji z mediów. Zapowiedziała przeprowadzenie natychmiastowej kontroli. Beata Kowalska, dyrektor techniczny szpitala w Radomsku zapewniła, że problem pojawił się niedawno, a do tej pory placówka wzorowo wywiązywał się z obowiązków dotyczących postępowania z niebezpiecznymi odpadami. – Magazyn został akredytowany dwa lata temu. Do tej pory podczas wszystkich kontroli byliśmy najwyżej oceniani i wskazywani jako przykład – wyjaśniła.
Dyrekcja szpitala: Nie umiem wskazać lepszego miejsca, niż obok magazynu
Dyrektor szpitala winą za zaistniałą sytuację obarcza firmę zajmującą się wywozem odpadów. – Od kilku dni nie były odbierane. Odpady "wyszły" z magazynu. Wystarczyło, że firma nie odebrała ich dwa, trzy razy. Taka sytuacja jest od czwartku bądź piątku zeszłego tygodnia. To sytuacja nadzwyczajna, ale takie zdarzają się w czasie pandemii – wyjaśniła. Pytana o miejsce składowania worków stwierdziła, że każde miejsce w szpitalu byłoby złe. – Nie umiem wskazać lepszego miejsca, niż obok magazynu. Gdzie samochód może przyjechać i zabrać te worki – stwierdziła.
Beata Kowalska przyznała, że każdego dnia szpital generuje ponad 600 kilogramów odpadów, które mogą być zakaźne.
Czytaj też:
Bez maseczek, bez dystansu. Grupa Żydów tańczyła na lotnisku Chopina, do sieci trafiło nagranie