Loraine, 25 lat: Raz klient przyniósł na spotkanie całe opakowanie testów na COVID-19. Prosił, żebym się przy nim przebadała.
Bettie, 26 lat: Na początku pandemii liczba moich klientów spadła do zera na wiele tygodni. Teraz jest trochę lepiej, ale nadal odwiedza mnie tylko połowa.
Sofia, 32 lata: Jak ktoś się boi, to niech siedzi w domu, a nie zawraca mi głowę pytaniami przez telefon. Ja muszę pracować.
Branża usług seksualnych przeżyła szok związany z pandemią tak samo jak branża hotelarska, gastronomiczna czy fitness. Z tą różnicą, że rząd nie zakazał jej działania rozporządzeniem, bo... oficjalnie taka branża w Polsce nie istnieje.
W Holandii, gdzie jest pełna legalizacja, prostytutki ogłosiły bunt, domagając się pomocy finansowej od państwa. W Niemczech, gdzie „panie do towarzystwa” płacą podatki i składki na ubezpieczenie, przez lockdown zbankrutowała Pascha, jeden z największych legalnych domów publicznych Europy.
A w Polsce? Choć na portalach erotycznych i w agencjach towarzyskich ruch nadal jest, to wiele się pozmieniało.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.