Do zdarzenia doszło w piątek 30 kwietnia, na ulicy Wojsławickiej. Świadkowie zatrzymali jadący ulicą samochód, który ciągnął psa przywiązanego do haka holowniczego. Na miejsce wezwano policję, która ustaliła, że 63-latek z gminy Chełm ciągnął zwierzę prawdopodobnie przez kilka kilometrów. Niestety, czworonóg nie przeżył.
Chełm. Ciągnął psa za autem
Świadkiem zdarzenia była 30-latka, do której dotarł „Dziennik Wschodni”. – Widziałam dokładnie, jak za autem coś się ciągnie. Byłam przekonana, że to jakaś szmata na niebiesko-czarnej lince, ale jak się przyjrzałam dokładnie zobaczyłam, że to zmaltretowany pies. Nie mogłam w to uwierzyć – przyznała.
Kobieta ruszyła za samochodem, by go zatrzymać. – Patrzyłam przez łzy na krwawą smugę na asfalcie. Pies musiał strasznie cierpieć – powiedziała. Jak dodała, jadący ulicą kierowcy mrugali światłami i używali klaksonów, by skłonić 63-latka do zatrzymania się.
To udało się po kilku kilometrach, ale na pomoc było za późno. – Z auta wysiadł starszy człowiek. Zachowywał się, jakby nic się nie stało. Otworzył nawet bagażnik wyjął worek i chciał tam schować to, co zostało z psa. Ale ludzie mu nie pozwolili – wyjaśniła 30-latka. „Dziennik Wschodni” podaje, że jeden bok zwierzęcia został całkowicie oskórowany.
Właściciel psa usłyszał już zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Odmówił składania wyjaśnień, a zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Na terenie pseudohodowli znaleźli 249 martwych psów. „Zaraz wezmę siekierę i Cię zap***lę”