Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował na konferencji prasowej o 16 przypadkach indyjskiego wariantu koronawirusa w Polsce. Dwa przypadki związane są z polskim dyplomatą, który pod koniec kwietnia został sprowadzony do kraju razem z rodziną. Kolejne cztery przypadki pochodzą z katowickiego zgromadzenia Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty. U zakonnic wykryto schorzenia układu dróg oddechowych.
Koronawirus w Polsce. Indyjska odmiana w Katowicach i Zaborowie
Kolejne 10 przypadków pochodzi z Zaborowa pod Warszawą, gdzie część sióstr brało udział w rekolekcjach. Pojawiła się tam również siostra zakonna z Indii. Na konferencji prasowej doszło do pomyłki. Pełniący obowiązki Głównego Inspektora Sanitarnego podał, że ognisko indyjskiej mutacji koronawirusa odnotowano w Zambrowie w woj. podlaskim.
Krzysztof Saczka podkreślił, że ogniska w Katowicach i Zaborowie zostaną zbadane. Wszystkie osoby zostaną poddane 14-dniowej izolacji. Dwutygodniowa kwarantanna obejmie również osoby z wynikiem ujemnym. Decyzja o zwolnieniu z izolacji lub kwarantanny będzie możliwa jedynie po przeprowadzeniu testu, które będzie ostatecznie ujemny.
P.o. Głównego Inspektora Sanitarnego Krzysztof Saczka: możemy czuć się bezpiecznie
Łącznie w Katowicach potwierdzono 27 zakażeń, a 9 osób miało wynik ujemny. Z kolei w Zaborowie odnotowano 24 przypadki COVID-19, a na kwarantannę trafiło kolejne 20 osób. P.o. szefa GIS podał, że w Katowicach „ustalono dozór policyjny, by nikt nie mógł się wydostać ani dostać”. – Na bieżąco monitorujemy sytuację. Chcę podkreślić, że społecznie możemy czuć się bezpiecznie. Ogniska w pełni zostały objęte nadzorem inspekcji sanitarnej – podsumował Saczka.
Czytaj też:
16 przypadków indyjskiej mutacji koronawirusa w Polsce. Niedzielski o szczegółach