Dziennikarz poznańskiej „Gazety Wyborczej” Piotr Żytnicki opisał historię 10-letniego Kacpra z Lubonia (woj. wielkopolskie). Chłopiec po latach gehenny sam zgłosił się na komisariat 28 kwietnia i zaczął opowiadać o tym, jak znęcał się nad nim ojczym, 44-letni Robert H., po studiach psychologicznych (obecnie przedstawiciel handlowy).
10-latek był bity, znęcano się nad nim latami
Na dzień przed tym, gdy 10-latek zgłosił się na policję, ojczym przyłapał go na graniu na komputerze, choć trwały wtedy zdalne zajęcia. Matka uderzyła go w głowę, a ojczym później uderzył go pasem kilka razy. Później Robert H. zdecydował, że pasierb będzie spał na podłodze bez poduszki. Ponieważ rano chłopak jednak sięgnął po poduszkę, ojczym go kopnął.
„Kacper opowiedział, że chodzi spragniony i głodny, bo ojczym wydziela mu jedzenie: jeśli chce wziąć coś z lodówki, musi najpierw zapytać o zgodę. (...). Najbardziej boli jednak bicie. Ojczym okłada pasierba rękoma i pasem – po plecach, pośladkach i nogach. Ciągnie za uszy, poddusza. Stawia w kącie, a nogi wiąże pasem, żeby stał równo. (...). A ojczym straszy jeszcze: jeśli się nie poprawisz, to wyrwę ci język kombinerkami albo na grzbiecie roztrzaskam suszarkę” – czytamy w reportażu.
Policjanci na początku trochę nie dowierzali, ale wątpliwości rozwiał lekarz: potwierdził kilkanaście śladów, w tym bliznę na głowie i szereg siniaków. Przez dwa lata (od 2018 do 2020 roku) rodzina miała założoną Niebieską Kartę, ale ostatecznie ją zamknięto, ponieważ nikt nie potwierdził doniesień o przemocy.
Po tym, jak 10-latek stawił się na policji, Roberta H. aresztowano na trzy miesiące, a matkę Kacpra zatrzymano. Po tym, jak 10-latek trafił do Ośrodka Wspomagania Rodziny w Kobylnicy, matce odebrano też drugie dziecko, czteroletniego syna. Dopiero później wyszło na jaw, że także wobec kobiety Robert H. stosował przemoc.