Na stronach internetowych "Wprost" i w dzisiejszym tygodniku napisaliśmy, że w tę sprawę, która rozpoczęła się od wykrycia patologii w radomskim szpitalu, może być zamieszanych nawet 300 osób, w tym szefowie dwóch wielkich firm produkujących leki i kosmetyki. Zarzuty, które już zostały postawione i mają być stawiane, obejmują m.in. umieszczanie za łapówkę produktów na listach leków refundowanych, ustawianie przetargów, wypłacanie pieniędzy na podstawie fikcyjnych umów o dzieło, finansowanie lekarzom zagranicznych wycieczek w zamian za wypisywanie odpowiednich leków.
Jak poinformował w poniedziałek Kaczmarek, wszystkim 11 osobom, które zostały już w tej sprawie zatrzymane postawiono zarzuty dotyczące korupcji. "Ze względu na dobro śledztwa nie mogę jednak ujawnić żadnych szczegółów" - dodał.
Policjanci podkreślają, że sprawa jest rozwojowa. Może też zatoczyć znacznie szersze kręgi, dlatego w najbliższych dniach ma powstać międzywojewódzki zespół funkcjonariuszy, którzy również się nią zajmą. "Istnieją przesłanki, że do podobnych sytuacji mogło dochodzić w szpitalach w innych rejonach kraju. Musimy to sprawdzić" - powiedział dyrektor biura komunikacji społecznej KGP Zbigniew Matwiej.
We "Wprost" poinformowaliśmy też, że prokuratorzy i policjanci dysponują dowodami na to, iż w nielegalnym procederze brali udział wysocy urzędnicy NFZ i Ministerstwa Zdrowia oraz członkowie zarządów dwóch dużych międzynarodowych firm - jedna produkuje leki, a druga wyroby medyczne.
pap, ss
Czytaj też: 300 osób związanych ze służbą zdrowia na celowniku śledczych