Adylin pochodzi z Malezji. Kobieta od trzech lat mieszka w Polsce i pracuje w firmie informatycznej. W poniedziałek 31 maja padła ofiarą rasistowskiego ataku w Warszawie. Napastnikiem był nieznany jej mężczyzna. Tuż po godzinie 17 Adylin wysiadła z tramwaju przy al. "Solidarności", nieopodal dzielnicowego ratusza dla Woli. – Zauważyłam go, jak wyszłam z tramwaju. Przypatrywał mi się jakoś dziwnie. Intensywnie. Szedł tak, żeby przeciąć mi drogę – opowiadała kobieta.
Dodała, że próbowała ukryć się w tłumie przechodzących przez pasy ludzi, ale nie udało się. Po chwili mężczyzna uderzył ją w twarz. – Nie znałam go. Nie robiłam nic, czym mogłabym go sprowokować. Zawiniłam tylko tym, że się różnię. Że mam ciemną skórę – powiedziała dodając, że gdy zobaczyła, że sprawca napaści cały czas za nią idzie, przestraszyła się, że będzie ją śledził aż do samego domu. – Na szczęście zauważyłam patrol policji – podkreśliła.
Co na to policja?
Jarosław Florczak z wydziału komunikacji Komendy Stołecznej Policji przyznał, że policja pojawiła się w okolicach Alei Solidarności ze względu na kolizję drogową. – Mężczyzna, który dopuścił się ataku, został zatrzymany – poinfomował. Marta Sulowska, oficer prasowy Komendy Rejonowej Policji dla Warszawy-Woli powiedziała, że śledczy prowadzą czynności kierunku znieważenia na tle narodowościowym. Przestępstwo tego typu zagrożone jest karą do trzech lat więzienia. Sprawa została także przekazana do stołecznej prokuratury.