Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak wywołała poruszenie tweetem, w którym stwierdziła, że „Uniwersytet Jagielloński zamienia się w agencję towarzyską”. Takie tezy wzięły się stąd, że była radna Prawa i Sprawiedliwości zauważyła, że UJ w jednym z formularzy dotyczącym wyboru płci dopuszcza wybór odpowiedzi nie tylko „kobieta” lub „mężczyzna”, ale też: „transkobieta”, „transmężczyzna”, „niebinarna” i „nie chcę odpowiadać na to pytanie”.
Na te słowa kurator zareagował dzień po jej tweecie, tj. w czwartek 17 czerwca, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jacek Popiel. W liście, który wysłał do Barbary Nowak, a który opublikowano na stronach uczelni, pisał m.in.:
„Stanowczo sprzeciwiamy się temu, by kolejne pokolenia dorastały w przekonaniu, że nienawiść staje się normą społeczną. Zadaniem Uniwersytetu Jagiellońskiego jest stanie na straży wolności i równości”.
Sprawa UJ i kurator Nowak. Do gry wkracza resort Czarnka
List rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego nie zakończył jednak całej sprawy. W czwartek 17 czerwca na koncie Ministerstwa Edukacji i Nauki zaczęto publikować tweety, w których cytowano szefa tego resortu Przemysława Czarnka. Minister skupił się głównie na UJ, a nie na słowach kurator.
– Kieruję pismo do rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie z prośbą o pilne wyjaśnienie tej sprawy. Działania władz uczelni uważam za prowokację – brzmi jedno z cytowanych zdań.
Druga z wypowiedzi Czarnka to z kolei: – Oczekuję wyjaśnienia od władz UJ, na jakiej podst. prawnej wymaga się od studentów określenia swojej płci – innej aniżeli kobieta/mężczyzna. Przypominam też władzom wszystkich polskich uczelni, że zobowiązane są do działania na podst. i w granicach polskiego prawa.