Uczestnik Marszu Niepodległości skazany na więzienie za rzut racą. Zapłaci też 10 tys. zł

Uczestnik Marszu Niepodległości skazany na więzienie za rzut racą. Zapłaci też 10 tys. zł

Mężczyzna podejrzany o podpalenie mieszkania w Warszawie
Mężczyzna podejrzany o podpalenie mieszkania w Warszawie Źródło: Policja
Piotr K., który podczas Marszu Niepodległości w 2020 roku podpalił racą mieszkanie w Warszawie, został skazany na 10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Wystarczyła jedna rozprawa, by sąd wydał taki wyrok.

11 listopada podczas Marszu Niepodległości doszło do podpalenia jednego z mieszkań, które znajdowało się na drodze marszu. Uczestnicy tego zdarzenia w okolicach alei 3-go Maja zaczęli rzucać w budynek racami (z ich okrzyków wynikało, że celowali w balkon, na którym wisiała flaga Strajku Kobiet). Doszło wtedy do podpalenia mieszkania, którego właścicielem jest Stefan Okołowicz, fotograf.

13 listopada zatrzymano mężczyznę, którego podejrzewano o podpalenie mieszkania. „Gazeta Wyborcza” zgłaszała wówczas, że jest to 37-letni Piotr K., powiązany ze środowiskiem pseudokibiców. Stołeczna policja informowała też, że mężczyzna chciał uciekać z Polski. „Zatrzymanie miało miejsce w ostatniej chwili, gdyż 36-latek szykował się do wyjazdu z kraju. Jego samochód był przygotowany do drogi, rzeczy spakowane i włożone do auta” - pisano.

Warszawa. Wyrok za podpalenie mieszkania racą

Obecny wyrok jest właśnie finałem tamtej sprawy. „Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie wyrokiem z dnia 17 czerwca 2021 r. uznał oskarżonego Piotra K. za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu i wymierzył mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności. Ponadto orzekł obowiązek naprawienia szkody na rzecz Spółdzielni Mieszkaniowej Domy Spółdzielcze w wysokości 4296,95 zł oraz zasądził na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe w łącznej kwocie 5742 zł” - ogłosił w piątek 25 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie.

W trakcie procesu zwracano uwagę m.in. na opinię biegłego, który ocenił, iż pożar w mieszkaniu przy 3-go Maja wybuchł właśnie przez rzuconą racę. Ogień zagrażał życiu i zdrowiu wielu mieszkańcom budynku, a także mieniu o znacznej wartości. Dodatkowo na niekorzyść oskarżonego zadziałał fakt, że swojego czynu dopuścił się publicznie i bez szczególnego powodu, "rażąco lekceważąc porządek prawny".

Piotr K. nie przyznaje się do winy i twierdzi, że racą, która trafiła do mieszkania, rzucała osoba za jego plecami. On sam miał rzekomo trafić jedynie w ścianę kamienicy.

Czytaj też:
Posłanka PiS: To właśnie LGBT jest przyczyną, że dzieci popełniają samobójstwo

Źródło: WPROST.pl / RMF24