Incydent podczas protestu pod katedrą. Mieszkańcy chcą przeprosin od Kościoła

Incydent podczas protestu pod katedrą. Mieszkańcy chcą przeprosin od Kościoła

Archikatedra w Łodzi (zdjęcie ilustracyjne)
Archikatedra w Łodzi (zdjęcie ilustracyjne) Źródło: Wikimedia Commons
Przed Archikatedrą Łódzką doszło do protestu na znak solidarności z Kanadą, gdzie znaleziono tysiące grobów dzieci przy katolickich szkołach. Doszło do przepychanek z osobami, które wychodziły z mszy św. w kościele. Demonstrantów spisała policja.

Kilkanaście osób protestowało w niedzielę przed bazyliką archikatedralną św. Stanisława Kostki w Łodzi. Sprawa dotyczyła sytuacji w Kanadzie, gdzie odnaleziono masowe, nieoznaczone groby dzieci przy katolickich szkołach. Doszło do wielu ataków na budynki kościołów, pomniki Jana Pawła II czy brytyjskich królowych. Większość została oblana czerwoną farbą. Pojawiły się odciśnięte dłonie i napis „byliśmy dziećmi”.

Pikieta w Łodzi. Chodzi o tysiące grobów dzieci w Kanadzie

„Dziennik Łódzki” informuje, że w podobnym tonie manifestowano przed polską katedrą. Demonstracji mieli duży transparent z hasłem: „to były dzieci”. Odciśnięto też czerwone dłonie. Z kolei na pomniku papieża-Polaka umieszczono kartkę z napisem: „papież wiedział”.

Organizatorzy akcji tłumaczą, że celem jest wyrażenie solidarności z ofiarami w Kanadzie. Aleksandra Knapik-Gauza powiedziała, że „nie można przejść do porządku dziennego nad tym, co stało się za oceanem”. Przypomniała, że „dzieci były bite, gwałcone i wreszcie mordowane i odnaleziono ponad tysiąc ciał”.

Incydent i interwencja policji przed bazyliką archikatedralną św. Stanisława Kostki

Protest nie spodobał się uczestnikom mszy św., którzy wychodzili z kościoła w trakcie trwania akcji. Jedni przypomnieli, że dzieci są zabijane w wyniku aborcji. Padła też kwestia przeprosin ze strony władz kościelnych. Doszło też m.in. do przepychanek z udziałem kilku mężczyzn i aktywistów. Pojawiła się za to policja, która spisała dane manifestantów. Mają odpowiadać za umieszczenie w miejscu publicznym m.in. rysunków, za co grozi grzywna lub pozbawienie wolności.

Czytaj też:
Płonące świątynie w Kanadzie. „To odwet za zło, w którym uczestniczyli też zakonnicy”

Źródło: Dziennik Łódzki