Wpis położnej jest bardzo szczegółowy i przedstawia historię kobiety, która dowiedziała się o poważnych wadach płodu, gdy była w 18. tygodniu ciąży. Kobieta usłyszała wówczas, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że jej dziecko umrze podczas porodu lub krótko po nim.
„Wspaniałomyślny TK odebrał jej szansę na zakończenie ciąży. A nie każda kobieta ma w sobie siłę i zasoby finansowe na wyjazd za granicę. Była silna i dumna. Powiedziała, że da radę. Urodzi i pochowa dziecko” – pisze lekarka.
„Kaju Godek, możesz być z siebie dumna”
Sytuacja zaczęła się jednak znacząco komplikować. „Narastało wielowodzie. Pękała skóra na brzuchu” – opisuje dramat kobiety położna. Lekarka dodaje, że w lokalnym hospicjum zabrakło miejsca, dlatego pacjentka pojechała rodzić do innego miasta. Tam doszło do traumatycznego porodu. „Obwód zniekształconej główki miał 39 cm. Długi drugi okres porodu, nacięcie krocza, krwotok, przetaczanie krwi. Synek zmarł po 30 minutach. Kaju Godek, możesz być z siebie dumna” – pisze gorzko lekarka.
Jak dodaje, kolejny raz zobaczyła swoją pacjentkę po dwóch tygodniach. „Cień kobiety..., gdy zobaczyłam krocze, zaniemówiłam. Powikłania były, są i będą. Widzę krwiaki, zakażenia, rozejścia się ran, które szyję. Ale jej krocze zaopatrzono zupełnie wbrew anatomii. Niechlujnie. Dramatycznie krzywo. Spytała dlaczego ma drugą dziurę obok wejścia do pochwy. Z tej dziurki (odcinek 2 cm) wyciągnęłam po 14 dniach... 12 pełnych szwów chirurgicznych z węzłami. Wytworzyła się przetoka. Nie tylko szycie było fatalnie wykonane, ale użyty materiał był źle dobrany” – opisuje.