Kradzież tożsamości nie jest zachowaniem nowym i z przestępstwem kradzieży ma raczej luźne związki. Jest to jednak czyn znany człowiekowi do starożytności, a charakteryzujący się posłużeniem cudzymi danymi przez osobę nieupoważnioną, podszyciem się pod inną osobą lub przybraniem cudzej tożsamości. W starożytnym Rzymie, gdy legat Titiurius ok. 77 roku p.n.e. wprowadził podatek na wino znane już były przypadki podszywania się pod urzędników asystujących namiestnikowi.
Problem nadużyć w nakładaniu podatków i związany z tym problem podszywania się pod inną osobę lub przybrania cudzej tożsamości najwyraźniej widoczny był jednak w prowincjach o najwyższej randze, czyli takich jak domena cesarska praefectus Aegypti, czy też sama Italia – gdzie prokonsul/namiestnik prowincji decydował nie tylko o taryfach celnych, rekwizycji, ale nawet o oprocentowaniu długów. To prowadziło do sytuacji, w której wiele osób, celem wzbogacenia się, decydowało się na podszywanie się pod tożsamość urzędników lub podawanie się za takowych.
W Polsce to przestępstwo zostało spenalizowane ustawą o zmianie ustawy Kodeks karny z 2011 roku, czyli w istocie w niezbyt odległym czasie. Zwłaszcza, że to zachowanie znane jest ludzkości od tysięcy lat.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.