Wprost: Jak dziś wygląda sytuacja w gastronomii?
Daniel Pawełek: Nie najgorzej. Mamy gości w restauracjach, co jest najważniejsze. Ludzie chcą wychodzić i nadrabiać zaległości z 1,5 roku. Generalnie atmosfera jest dobra i wszyscy cieszą się wolnością.
Czytaj też:
„Jedna z kelnerek ma pięcioro dzieci”. Jak gastronomia walczy z wirusem
Mówi pan, że nadrabiają, czyli nie tylko restauratorzy mocno odczuli zamknięcie lokali?
Oczywiście, że nie. To jednak było duże obciążenie. W pewnym sensie wciąż jest, bo maseczki w przestrzeniach zamkniętych wciąż obowiązują, a co chwila pojawiają się doniesienia medialne o nowych szczepach, czy kolejnych falach. Mamy np. maseczki w sklepach czy autobusach.
A czy nie jest tak, że ludzie zmienili nawyki i teraz trudniej ich przyciągnąć do lokali?
Zupełnie nie. Tęsknili za tym. To nie jest tak, że jeśli ktoś już zaczął wychodzić do restauracji, polubił to, to później wystarczy mu pudełko w dostawie.
Wbrew pozorom ludzie zamawiają teraz mniej jedzenia na wynos, bo mają dość tych pudełek, plastików. Tego wynoszenia śmieci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.