Tego dnia w Krynicy Morskiej nikt już na szczęście nie zginął. Może dzięki ratownikom, którzy pracując po godzinach jeździli po plaży i ostrzegali kąpiących się turystów o niebezpieczeństwie. A może dzięki temu, że ignorującym zagrożenie wczasowiczom tym razem dopisało szczęście.
Szczęścia nie miało jednak ponad 140 osób, które od początku tegorocznych wakacji utonęły w polskich wodach. Do końca roku zginie w ten sposób jeszcze około 300 osób. Policyjne statystyki wskazują, że ostatnio w Polsce rocznie tonie między 350 a 450 osób. To i tak lepiej niż np. w 2013 roku, gdy wody pochłonęły ponad 700. Ale wciąż do wielu z tych tragedii mogłoby w ogóle nie dojść…
Boją się tylko sinic
– Ludzka głupota nie zna granic – mówi ratownik Maciek, który na plaży w Krynicy Morskiej pracuje już szósty sezon. – Gdy plażowicze widzą czerwoną flagę, to pytają, czy nie chodzi przypadkiem o sinice, bo tylko tego się boją. Prądy wsteczne, które wyciągają ludzi w morze na 200 metrów, czy fale, które przykrywają dorosłego mężczyznę, nie robią na nich żadnego wrażenia – dodaje.
Brakiem respektu do morza i wody w ogóle, cechują się przede wszystkim mężczyźni w średnim wieku. W 2020 na 460 utonięć, 412 dotyczyło mężczyzn. Nie inaczej jest na krynickiej plaży.
– Typowy polski topielec to facet w wieku między 30 a 50 lat, po kilku piwach albo drinkach i z poważną nadwagą – opowiadaj ratownicy. – To 90 proc. przypadków. Jeszcze nam się nie zdarzyło ratować atrakcyjnej blondynki, jak w Słonecznym Patrolu, a szkoda – dodaje zgodnie cała trójka z którą rozmawiam. Z ratownikami, Maćkiem i Jackiem jest też Bożena Ruszkowska, ich szefowa ratowników. Sama ma kilkudziesięcioletnie doświadczenie w tej pracy.
26 lipca, Rozewie, plaża niestrzeżona, czerwona flaga na kąpieliskach. Służby ratownicze otrzymały informację o zaginięciu ojca i syna. Po dwóch godzinach odnaleziono dryfujące ciało 50-latka. 22-letniego syna nie udało się odnaleźć. Został uznany za zaginionego – „Puck Nasze Miasto”.
Ratownicy przyznają, że mężczyźni toną najczęściej i sprawiają ratownikom także najwięcej kłopotów. Przecież akcje ratownicze to tylko mały procent ich działalności, a priorytetem jest prewencja i pilnowanie, aby nie doszło do konieczności podejmowania akcji. To także „wyciąganie” gwizdkiem z wody nietrzeźwych osób, zwracanie uwagi, aby nie wchodzić do morza po alkoholu i w niebezpiecznych warunkach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.