Choć wszystko wydarzyło się 26 lipca, sprawa z domu dziecka w Aleksandrowie Kujawskim trafiła do mediów dopiero teraz. „Gazeta Wyborcza”, a właściwie „Wysokie Obcasy” rozmawiały z dyrektorką ośrodka, który naszli antyszczepionkowcy.
Antyszczepionkowcy wtargnęli do domu dziecka i dostali się do dyrektorki placówki – oskarżali ją o przeprowadzanie eksperymentów na dzieciach, padały zarzuty, jakoby „szprycowała dzieci”. - Byłam zastraszana przy dzieciach. Mówili, że jestem morderczynią, doktorem Mengele i mam krew na rękach. Że takim jak ja należy się Norymberga – opisywała Mikołajska.
Dyrektorka ośrodka Alina Mikołajska utrzymuje, że za wszystko zapewne odpowiada ojciec czwórki wychowanków, który nie jest ich opiekunem prawnym, ale gdy składał wizyty w środku, to wyrażał sprzeciw wobec szczepienia dzieci.
Antyszczepionkowcy w domu dziecka w Aleksandrowie Kujawskim
Co ważne, całe wtargnięcie do domu dziecka zarejestrowano i opublikowano na kanale Bydgoskiego Kamractwa Rodaków na YouTube.
Dyrektorka zgłosiła sprawę na prokuraturę, a antyszczepionkowcy donieśli na nią na policję. Mikołajska podkreśliła natomiast w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”: – Wszystkie dzieci, które są u nas szczepione, mają na to zgodę opiekunów prawnych. Jeśli opiekun życzy sobie szczepienia, mam obowiązek im to umożliwić. Pod żadnym wnioskiem o szczepienie nie ma mojego podpisu.
To kolejny incydent z udziałem antyszczepionkowców: w Grodzisku Mazowieckim 25 lipca grupa przeciwników szczepień chciała się wedrzeć do punktu szczepień, w Poznaniu 1 sierpnia wtargnęli do szpitala, 31 lipca w Gdyni lżono medyków, którzy wykonywali szczepienia w busie.