Wszystko zaczęło się ćwierć wieku temu, od zbiegu okoliczności. Jest jeden z poniedziałków 1997 roku. Jacek Borowik siedzi przy organach na chórze cmentarnej kaplicy, by kilkoma taktami Bacha pożegnać kolejnego zmarłego. Od kilku lat prowadzi z żoną agencję muzyczną. Większość zleceń to oprawa do ostatnich pożegnań. Nagle na chór wpada roztrzęsiony kierownik zakładu pogrzebowego. I woła:
– Panie Jacku, pan już widział z tysiąc takich pogrzebów... A nasz mistrz ceremonii nie dojedzie, bo mu samochód zaniemógł. Weź pan tę togę, rodzina przyniosła tekst, przeczytaj ten tekst i za 15 minut wychodź pan na scenę, bo zaczynamy...
Jacek Borowik przywdział więc togę i brawurowo poprowadził pogrzeb, wspinając się na wyżyny umiejętności, które właśnie w sobie odkrył. Spodobało się. Następne zlecenie z tego samego zakładu pogrzebowego nadeszło po kilku dniach. Anna Borowik dołączyła do męża trzy lata później. Kiedy wszyscy mistrzowie ceremonii mieli zajęte terminy, to właśnie ona dostała propozycję poprowadzenia pogrzebu. Zgodziła się i została pierwszą w Polsce kobietą w tym zawodzie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.