– Skończy się pewnie na deklaracji w stylu szefa (Jarosława Gowina – red.) – nie cieszymy się z takiego obrotu spraw, ale zostajemy w imię wyższego interesu. Każdy inny scenariusz byłby teraz problematyczny, bo w żadnym wypadku czas nie pracowałby na naszą korzyść. Gdybyśmy wyszli i zaczęli mocno dystansować się od rządu mniejszościowego Zjednoczonej Prawicy, zaraz byłyby pytania o to, dlaczego przez 6 lat dawaliśmy temu układowi większość. No i perspektywa przyspieszonych wyborów. Prawdopodobnie odbyłyby się na wiosnę 2022 r., a to gorszy termin niż jesień 2023 r., bo pozostaje mniej czasu na okopanie się i znalezienie miejsc na listach innych niż w ZP – mówi w rozmowie z „Wprost” polityk Porozumienia.
Na pytanie, czy chodzi o listy PSL, odpowiada wymijająco, ale potwierdza, że jeden z ważnych polityków ludowców odgrywał istotną rolę w odciąganiu Gowina od Jarosława Kaczyńskiego. W podobnym tonie wypowiada się nasz kolejny rozmówca, który sprzyja wicepremierowi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.