Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu prowadzi śledztwo dotyczące Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W jego toku Bartłomiejowi Misiewiczowi, a także byłemu politykowi PiS Mariuszowi Antoniemu K., postawiono zarzuty działania na szkodę PGZ i płatnej protekcji. W czerwcu akt oskarżenia w ich sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie.
Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu podkreślił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że ze śledztwa prowadzonego przeciwko Bartłomiejowi Misiewiczowi i innym podejrzanym wyłączono do osobnego postępowania m.in. wątki dotyczące powoływania się przez różne osoby na wpływy w instytucjach państwowych w celu załatwienia określonych spraw w zamian za korzyści majątkowe.
Sprawa Misiewicza i PGZ
Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa nie podano, o jakie dokładnie wątki chodzi. „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że prokuratura prześwietla kontakty Bartłomieja Misiewicza z szefem MSZ. Wiadomo jedynie, że Zbigniew Rau był już przesłuchiwany w tej sprawie w 2019 roku, krótko przed objęciem teki szefa MSZ.
Sprawa dotyczy czasów, gdy polityk sprawował funkcję wojewody łódzkiego. Według dziennikarzy Zbigniew Rau był pytany m.in. o to, czy podjął się interwencji w sprawie planowanej inwestycji spółki Central Fund of Immovables. W imieniu jej szefa miał się do niego zgłosić Bartłomiej Misiewicz. Z informatorów dziennika wynika, że Misiewicz chciał poprzez Raua dotrzeć do łódzkiej konserwator zabytków Aleksandry Stępień.
Czytaj też:
Donald Tusk: To, co się dzieje, to bezczelność. Śmieją wam się w twarz