Chodzi o tragedię, która rozegrała się na początku sierpnia tego roku w Lubinie na Dolnym Śląsku. Po interwencji policji zmarł 34-letni mieszkaniec tego miasta. W sprawie zostało wszczęte śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego.
Pierwsza sekcja zwłok 34-latka nie ujawniła bezpośredniej przyczyny zgonu. Konieczne były kolejne badania. Równolegle swoje działania prowadzą także pełnomocnicy rodziny pokrzywdzonego, którzy zlecili przeprowadzenie odrębnej sekcji. Choć jej wyniki jeszcze nie są znane, prawnicy dostali dostęp do wyników „oficjalnej” sekcji. Podczas najnowszego spotkania z mediami, relacjonowanego m.in. przez lokalny TVN, podzielili się informacjami na ten temat.
Przedstawiciele rodziny: Potwierdził się szereg rzeczy, o których mówiliśmy
Choć prawnicy nie ujawniali szczegółów wskazali, że „potwierdził się szereg rzeczy, o których wcześniej wspominali”. Jak się okazało, miały się także znaleźć dokumenty z przesłuchania jednego z kluczowych świadków, których wcześniej – według pełnomocników rodziny – miało brakować w aktach sprawy.
Między prawnikami a organami ścigania narasta konflikt wokół wydarzeń, które rozegrały się feralnego dnia. W sprawie pojawiły się bowiem dwie wersje zdarzeń. Według pierwszej, policja nadużyła uprawnień, co skutkowało śmiercią 34-latka. Druga wersja zakłada z kolei, że policjanci wykonywali swoje zadania prawidłowo i nie przyczynili się do śmierci mężczyzny.
Czytaj też:
Nowy film z interwencji policji ws. 34-latka z Lubina. Mocne słowa ojca