Policja odpowiada na reportaż „Gazety Wyborczej” o śmierci 25-latka. Dwóch funkcjonariuszy może stracić pracę

Policja odpowiada na reportaż „Gazety Wyborczej” o śmierci 25-latka. Dwóch funkcjonariuszy może stracić pracę

Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / DarSzach
30 lipca policjanci z Wrocławia podjęli interwencję wobec pijanego mężczyzny, która zakończyła się śmiercią. Wrocławski Komendant Miejski policji podjął decyzję o zawieszeniu czterech funkcjonariuszy, a wobec dwóch z nich wszczęto procedurę wydalania ze służby.

Wrocławska „Gazeta Wyborcza” opisuje okoliczności śmierci 25-letniego Dmytro. Do zdarzenia doszło 30 lipca. Dziennikarz zajmujący się tematem w połowie sierpnia miał dostać wiadomość od znajomego policjanta ws. „drugiego Igora Stachowiaka”. „Znów nie żyje chłopak. Muszą polecieć głowy. Jeśli wy nie opiszecie tej sprawy, zostanie zamieciona pod dywan” – miał napisać funkcjonariusz.

Wrocław. Śmierć podczas interwencji policji

Śmierć nieustalonego wówczas z imienia i nazwiska obywatela Ukrainy, który zmarł we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym miało udać się potwierdzić 18 sierpnia. Jak się później okazało, 25-latek miał być pochowany trzy dni wcześniej. Według opinii biegłych Ukrainiec najprawdopodobniej zginął przez uduszenie. W momencie trafienia do ośrodka Dmytro miał mieć 1,5 promila.

Według „GW” zapisy monitoringu z tramwaju nocnego nie potwierdzają słów policjantów o agresywnym zachowaniu 25-latka i konieczności użycia „środków przymusu bezpośredniego”. Tuż po zatrzymaniu Ukraińca kamery, które noszą policjanci, miały zostać wyłączone. Dziennikarz opisuje też, co miał zobaczyć na monitoringu zainstalowanym we WrOPON.

Co się stało we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym?

Policjanci mieli co jakiś czas szarpać Dmytra. Kiedy po rozpięciu mu kajdanek 25-latek miał rozciągać ręce na boki i próbować wstać, miały rzucić się na niego cztery osoby. Jeden z nich miał przyduszać kolanem głowę Ukraińca do podłogi. Po chwili na Dmytrze siedziała już szóstka ludzi. Po wniesieniu mężczyzny do izolatki i próbie zapięcia w pasy 25-latek miał się napinać, szarpać i próbować oswobodzić.

W pewnym momencie na Ukraińcu miało siedzieć dziewięć osób. Dwie z nich miały co pewien czas uderzać Dmytra pięścią, a jeden kopać kolanem. Inny miał go uderzać szpikulcem policyjnej pałki, a potem dociskać 25-latka do łóżka. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy miał zasłonić częściowo kamerę. Po chwili miała nastąpić zmiana sytuacji i rozpoczęcie masażu serca Ukraińca.

Prokurator na miejsce zdarzenia miał dotrzeć dopiero godzinę po stwierdzonym zgonie. Według nieoficjalnych doniesień śledztwo prowadzone jest nie w kierunku uprawnień, ale nieumyślnego spowodowania śmierci. Według „Wyborczej” było też sporo błędów i przeinaczeń w notatce służbowej dyrektora WrOPON Stanisława Grzegorskiego dla urzędu miasta.

Policja wydała oświadczenie. Czterech funkcjonariuszy zawieszonych

Policja z Wrocławia wydała oświadczenie ws. interwencji policjantów na terenie WrOpon. W sprawie prowadzone są wewnętrzne czynności kontrolne. Wrocławski Komendant Miejski Policji podjął decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych czterech z interweniujących na miejscu funkcjonariuszy, a wobec dwóch z nich wszczęto procedurę w kierunku wydalenia ze służby.

W komunikacie czytamy, że środki przymusu bezpośredniego mogły zostać zastosowane nieadekwatnie do sytuacji. „Nie ma w Policji miejsca dla funkcjonariuszy działających niezgodne z prawem” – brzmi oświadczenie, pod którym podpisał się aspirant sztabowy Łukasz Dutkowiak.

Czytaj też:
Nowe fakty w sprawie śmierci 34-latka z Lubina. Prawnicy: Potwierdził się szereg rzeczy, o których mówiliśmy

Źródło: Gazeta Wyborcza / wroclaw.policja.gov.pl