Rok temu o tej porze nie było jeszcze szczepionki przeciw COVID-19, a eksperci zalecali, by koniecznie zaszczepić się przeciw grypie – bo chociaż ta szczepionka nie chroni przed koronawirusem, to każda infekcja osłabia organizm, który po przechorowaniu grypy może radzić sobie gorzej z kolejną chorobą.
Zainteresowanie zaszczepieniem przeciw grypie było tak duże, że w aptekach ustawiały się wielotygodniowe kolejki po szczepionki, a dla wielu osób ich zabrakło.
– Już teraz można szczepić się przeciw grypie. Jesteśmy na fali wznoszącej zachorowań na COVID-19, a lepiej zaszczepić się, gdy jesteśmy w pełni zdrowi. Słońce już nie zabija tak szybko wirusów jak latem, a my coraz częściej przebywamy w zamkniętych pomieszczeniach, dlatego jesteśmy bardziej narażeni na wszelkie zakażenia – tłumaczy pulmonolog, prof. Adam Antczak.
W ubiegłym roku zachowań na grypę było mniej niż w poprzednich latach, co eksperci tłumaczą lockdownem i stosowaniem zasady DDM: dystans, dezynfekcja, maseczki. W tym roku jednak Polacy znacznie słabiej niż rok wcześniej przestrzegają zaleceń DDM, dlatego można się spodziewać większej skali zachorowań.