Jak reagować na profesorskie "pocałujcie mnie w dupę"? Są dwie metody. Zespół Szkół w Michałowicach ustalił następującą procedurę. Gdy nauczyciel jest świadkiem używania przez ucznia wulgarnego słownictwa, ma bezwzględny obowiązek zareagowania. Przeprowadza z nim rozmowę, wpisuje informację dla rodziców do dzienniczka i zeszytu uwag oraz powiadamia wychowawcę klasy. Można to rozwiązanie skopiować, tylko kto ma uczyć profesora? Lepszą receptę podpowiedział nieoceniony Wujek Dobra Rada z kultowego "Misia". Kiedy następnym razem znów wyłączą wam ciepłą wodę, przestaną grzać kaloryfery, albo stanie komunikacja i wasz kolega znów zacznie mówić brzydkie wyrazy, wiecie co zróbcie? – spytał dzieci mające problem z kolegą używającym sformułowania "motyla noga". - Udawajcie, że nie słyszycie, co do was mówi. Że nic nie słyszycie.
Profesorskie cztery litery
Dodano: / Zmieniono:
Lud jest ciemny, trzeba go wykształcić – wyznała niedawno prof. Barbara Skarga. W bezwarunkową wyższość elit nad ciemnymi masami trzeba jej wierzyć na słowo. Bo fakty przeczą tej tezie.
Panuje opinia, że elity oderwały się w Polsce od mas. Nic podobnego. Profesorowie zaczynają mówić językiem stałych bywalców budek z piwem. "Pocałujcie mnie w dupę, pajace" z oświadczenia lustracyjnego prof. Turulskiego ma być sposobem na przeciwstawianie się złu, jakie zaczęło się panoszyć w Polsce wraz z rządami PiS. Problem w tym, że walka z PiS najwyraźniej źle wpływa na profesorskie głowy. Niedawno prof. Winiecki zbluzgał dziennikarkę "Rzeczpospolitej" za to, że śmiała opisać, jak w zagranicznej prasie walczy z rządzącymi Polską "narodowymi bolszewikami".