Dziennikarka prowadząca rozmowę w Radiu Zet zwróciła uwagę, że Ministerstwo Edukacji i Nauki najpierw zaproponowało podwyżki nawet o 1 tys. zł brutto, a później zapowiedziało podniesienie liczby godzin przy tablicy z 18 do 22. Do tego osiem godzin nauczycieli ma być do dyspozycji dyrektora, rodzica, ucznia. W rzeczywistości więc nauczyciele dostaną dodatkowe wynagrodzenie za dodatkową pracę, co trudno nazwać podwyżką.
Rzymkowski: Kierujemy się troską o dzieci i głosem rodziców
– Nauczyciele pracują teraz 40 godzin tygodniowo, z czego 18 godzin mają przy tablicy. W żaden sposób nie zwiększamy więc 40-godzinowego tygodnia pracy. Zmieniamy tylko proporcje: nauczyciel większą część obowiązującego go czasu pracy będzie poświęcał na pracę z dziećmi, a mniejszą na wykonywanie innych zadań – podkreślał Rzymkowski. Zwracał uwagę na zlikwidowanie ewaluacji zewnętrznej i wewnętrznej, co miało odbiurokratyzować szkołę.
– Poza tym kierujemy się troską o dzieci i głosem rodziców, którzy oczekują, by nauczyciel miał czas na konsultację z uczniem, z nimi, żeby pojechał na wycieczkę z klasą, bo tu nie chodzi o rozliczanie godzin „dyrektorskich” tydzień do tygodnia. Chodzi o to, by ten czas był realnie wykorzystany. Słysząc jazgot związków zawodowych, mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli o tym, że do tej pory też był obowiązek 40-godzinowego tygodnia pracy – mówił polityk.
Rzymkowski: Młodzi nauczyciele chcą więcej pracować i więcej zarabiać
Wiceminister podkreślał, że nauczyciele przychodzili do niego ze skargami, że otrzymywali mniej nadgodzin niż ich koledzy. – Zwiększamy więc pensum i bój nauczycieli o nadgodziny się kończy – przekonywał. Pytany o to, czy konieczność wypełnienia dodatkowych godzin nie wywoła identycznych problemów w mniejszych szkołach, mówił o zachęcaniu młodych ludzi do wyboru zawodu nauczyciela.
Rzymkowski nie zgadzał się, że konieczność dłuższej pracy raczej nie zachęci nowych nauczycieli. – Ale będą więcej zarabiać, a młodzi nauczyciele chcą więcej pracować i więcej zarabiać. Zresztą zachęt jest więcej, bo np. zmieniamy też procedury związane ze ścieżką awansu zawodowego – mówił.