Związek Nauczycielstwa Polskiego poinformował, że 9 października odbędzie się protest nauczycieli i pracowników oświaty. Start demonstracji zaplanowano na godz. 11.30 przed gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz w jego okolicach. Koniec ma być około godz. 13.
Zamiast jednej dużej manifestacji będzie kilka mniejszych. Wszystko przez to, że z uwagi na koronawirusa wojewódzki sanepid ustalił limit osób mogących brać udział w zgromadzeniu na 150 protestujących. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz zwrócił uwagę na niesprawiedliwość, porównując te obostrzenia z tymi, które obowiązują na stadionach czy koncertach.
Protest przed gmachem MEiN sygnałem dla Przemysława Czarnka
ZNP tłumaczył, że demonstracja to „wyraźny sygnał”, że Związek nie akceptuje propozycji zawartych w planach szefa MEiN Przemysława Czarnka. – Nasz sprzeciw budzi radykalizm przedstawionych przez resort edukacji zmian dotyczących awansu zawodowego, pensum, czasu pracy nauczycieli, sfery ekonomii i wynagrodzeń. Nie zawierają one żadnych działań na rzecz poprawy warunków pracy nauczyciela – mówił Broniarz.
Zarząd Główny Związku Nauczycielstwa Polskiego wydał pod koniec września stanowisko, w którym odrzucił zmiany zaproponowane przez Czarnka. Jedną z nich jest wydłużenie liczby godzin spędzanych przez nauczycieli przy tablicy z 18 do 22 godz. tygodniowo, w zamian za około 1000 zł podwyżki.
Prezes ZNP ma pomysł na wynagrodzenia dla nauczycieli
Według Broniarza sugerowane od 1 września 2022 r. zmiany w zasadach wynagrodzenia nauczycieli „powielają obecne rozwiązania, które są oparte o wysokość kwoty bazowej, ustalanej przez parlamentarzystów”. Szef ZNP chciałby, aby pensje nie były uzależnione od arbitralnych decyzji rządzących.
Czytaj też:
Wiceminister edukacji o „jazgocie związków”. Młodzi nauczyciele „chcą więcej pracować”?