We wrześniu politycy podjęli decyzję, ze w związku z kryzysem migracyjnym na granicy z Białorusią konieczne jest wprowadzenie stanu wyjątkowego. W uzasadnieniu tej decyzji wskazano, że jest on wprowadzany „wyłącznie w interesie bezpieczeństwa naszych obywateli, w tym przede wszystkim właśnie mieszkańców miejscowości przygranicznych”.
Ale czy mieszkańcy strefy objętej stanem wyjątkowym naprawdę czują się bezpieczniejsi? – Wiem, że wiele osób bało się, kiedy były ćwiczenia na Białorusi, bo wojska rosyjskie dawno nie były tak blisko naszej granicy – mówi nam Łukasz* z Kodnia. Dodaje również, że po zakończeniu ćwiczeń Zapad-2021 sytuacja się uspokoiła, a ludzie wrócili do codziennej rutyny.
Przy granicy z Białorusią kontrole dokumentów są codziennością
W miejscach objętych stanem wyjątkowym kontrole dokumentów odbywają się codziennie, a każdy obywatel ma obowiązek posiadania przy sobie dokumentu tożsamości. Właśnie te regularne kontrole są jednym z elementów, który dość mocno odczuli nasi rozmówcy, zwłaszcza że nie każdy jest wpuszczany na teren stanu wyjątkowego. – Tylko miejscowi mają tu prawo poruszać się bez problemu. Niektórzy nie byli wpuszczani do strefy objętej stanem wyjątkowym, służby zwyczajnie zawracały ich podczas kontroli – mówi Łukasz.
Kwestia utrudnionego wjazdu do strefy widoczna jest nie tylko na ulicach, gdzie panuje nieco mniejszy ruch, ale również w miejscach handlu. – Pracuję w sklepie. Przez wprowadzenie stanu wyjątkowego może do nas dojechać mnie klientów, a to szybko odbiło się na naszych utargach – przyznaje Łukasz.