Mniej aresztów i podsłuchów, skuteczne sądy 24-godzinne

Mniej aresztów i podsłuchów, skuteczne sądy 24-godzinne

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liczba wniosków o podsłuchy spada od 2006 r., mniej też stosuje się aresztów - oświadczył minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Według niego, to zarazem dobrze i źle. Resort ocenia, że tzw. sądy 24-godzinne jak dotąd sprawdzają się i są szansą na szybkie osądzanie wielu prostych spraw.

Na piątkowej konferencji prasowej Ziobro ujawnił, że w 2006 r. policja złożyła o 4,6 proc. mniej wniosków o podsłuchy w porównaniu z 2005 r., a Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - o 5,3 proc. mniej.

"Nie ma tendencji wzrostu, jak to opisywały media" - podkreślił Ziobro. Dodał przy tym, że podsłuchy są po to, "by chronić uczciwych obywateli przed przestępcami" i to oni powinni się bać. Uznał, że te dane nie są powodem do radości, bo wskazują na spadek pracy operacyjnej policji i ABW.

Według ministra to nie przypadek, że w kodeksach karnych z 1997 r. - przegłosowanych, jak przypomniał, głosami SLD, PSL i Unii Wolności, nie znalazł się zapis pozwalający stosować podsłuchów w sprawach korupcyjnych. "Dopiero później, po komisji śledczej do sprawy Rywina, dopisano taką możliwość" - mówił.

Podobnie Ziobro ocenił sprawę ze stosowaniem przez polskie sądy - na wniosek prokuratur - tymczasowych aresztowań. Zapewnił, że ich liczba spadła w porównaniu z ubiegłymi latami, co przeczy publikacjom niektórych mediów. Podał, że liczba aresztowanych w 2001 r. wynosiła 23 tysiące osób, zaś w 2007 r. - 14 tysięcy, co zarazem stanowi nieznaczny spadek w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Według Ziobry, korzystniej niż w poprzednich latach kształtuje się też proporcja procentowa liczby tymczasowo aresztowanych do ogólnej listy osób w więzieniach (czyli z doliczeniem skazanych). Jak podał, w 2000 r. aresztowani stanowili 32 proc. ogółu skazanych, a obecnie - około 15 procent. Bezwzględnych liczb mini8ster nie ujawnił, ale zapewnił, że nawet w niektórych krajach europejskich ta proporcja kształtuje się mniej korzystnie.

Pytany, czy więc to dobrze, że aresztów jest mniej, Ziobro odparł, że to zarazem dobrze i źle. Tłumaczył, że z jednej strony jest to dowodem na nieprawdziwość zarzutu, że rząd tworzy państwo totalitarne, z drugiej zaś Ziorbo powtórzył, że jest zwolennikiem stosowania aresztów w sprawach najbrutalniejszych przestępstw, w tym gwałtów - również tych popełnionych ze szczególnym okrucieństwem. Jego zdaniem, w takich sprawach decyzji o areszcie powinno być więcej.

Wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże uznał natomiast, że idea tzw. sądów 24-godzinnych sprawdza się. Podsumowując pierwsze 18 dni działania tych sądów, Kryże powiedział, iż w tym czasie doprowadzono do nich 4,3 tys. osób. Jego zdaniem, oznacza to, że rocznie można byłoby załatwić w tym trybie ok. 85 tys. spraw, co byłoby "bardzo wielkim sukcesem na drodze przyspieszenia procesów sądowych".

Poinformował, że w rozliczeniowym okresie nie zapadł żaden wyrok uniewinniający, co oznacza, że do trybu przyśpieszonego kwalifikowano naprawdę proste dowodowo sprawy. Poinformował też, że wyroki skazujące zapadły w 95 proc. takich spraw. Pozostałe 5 procent to według Kryżego rozstrzygnięcia kierujące sprawę na zwykły tryb lub zwracające akta sprawy do uzupełnienia.

W opinii Kryżego, nieprawdą są informacje mediów, że "tryb przyspieszony stał się klęską". Dodał, że "część mediów i naukowców krytykuje wszystko, co robi resort". Wiceminister podkreślił, że teza mediów, iż sądy 24-godzinne kosztują więcej niż inne, jest dowodem, że albo ktoś nie zna tego trybu, albo że celowo wprowadza w błąd opinię publiczną.

Tzw. sądy 24-godzinne zaczęły działać w połowie marca. Tryb ten pozwala na szybkie sądzenie sprawców drobnych przestępstw - chuliganów, pijanych kierowców itp. Policja i prokuratura mają 48 godz., by zatrzymanego na gorącym uczynku w łatwej dowodowo sprawie przekazać sądowi i sformułować wniosek, który zastępuje akt oskarżenia. Sąd na wydanie wyroku ma 24 godziny.

pap, ss