Dla pokolenia transformacji praca jest narzędziem, by osiągnąć sukces i prestiż. Dla millenialsów praca jest narzędziem, by nadać sens swojemu życiu i zbudować dobre relacje z ludźmi oraz naturą. Próba przekonania, że któraś z tych strategii życiowych jest lepsza, to dialog głuchych – jak ten między Adrianem Zandbergiem a Marcinem Matczakiem.
Absolutnie was rozumiem, jeśli nie macie ochoty brać udziału w medialnej kłótni o sens pracy między posłem Adrianem Zandbergiem a prof. Marcinem Matczakiem.
Przepraszam, że nie będę wam wmawiał, iż by osiągnąć sukces musicie zasuwać po 16 godzin dziennie. Wybaczcie, że nie będę was pouczał, jeśli jednak uznacie, iż chcecie pracować dłużej i więcej niż przewiduje Kodeks Pracy.
By jednak pokazać na czym polega różnica w podejściu do kwestii pracy między pokoleniem transformacji a pokoleniem milennialsów, zacznę od osobistego wyznania.
I zabiorę głos w imieniu tych, którzy nie mieli bogatych rodziców, gdy zaczynali pracę, ani nie mieszkali w wielkich miastach, ale w małych miasteczkach i wsiach.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.