O godzinie 14 w sobotę w Michałowie rozpoczął się protest przeciwko obecnej polityce rządu Zjednoczonej Prawicy wobec osób próbujących nielegalnie przekraczać granicę Polski z Białorusią. Protestujący domagają się, by Straż Graniczna w pierwszej kolejności szanowała prawa człowieka i w pierwszej kolejności widziała w migrantach ludzi, a dopiero później zagrożenie. Podczas manifestacji wielokrotnie skandowano, że „miejsce dzieci nie jest w lesie” i podkreślano, iż obecny kryzys migracyjny to test naszego człowieczeństwa.
Pierwsze damy na granicy polsko-białoruskiej
Oprócz aktywistów i lokalnych polityków, w akcji wzięły udział także małżonki byłych prezydentów. W trakcie krótkiego wystąpienia Jolanta Kwaśniewska podziękowała wszystkim, którzy przyjechali do Michałowa. Oceniła gminę jako dobry przykład dla innych i wyraziła nadzieję na to, że takich miejsc będzie więcej. – To świetny przykład. Chciałabym, żeby powstał taki łańcuch miejscowości pomagających – mówiła, wspominając o zielonych lampkach zapalanych w domach osób, które są życzliwie nastawione do migrantów.
Kwaśniewska podkreślała, że w remizie w Michałowie składowana jest obecnie ogromna ilość środków zakupionych z myślą o ludziach marznących w pasie przygranicznym. Zapewniała, że „jest co rozdzielać”, ale wszelkie inicjatywy organizacji pomocowych blokowane są przez rząd. – Musimy zrobić wszystko, żeby organizacje medyczne, humanitarne, dziennikarze zostali dopuszczeni do strefy zagranicznej, by dowiedzieć się, co tam się dzieje – oświadczyła.
Jolanta Kwaśniewska: Musimy powiedzieć, że sprzeciwiamy się tej władzy
– Wszyscy jesteśmy tego samego zdania. Miejsce dziecka jest w domu – powtarzała małżonka byłego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego. Nalegała, by pamiętać o tym, oglądając wiadomości z ciepłego mieszkania. – Musimy dać wyraz naszemu człowieczeństwu. Musimy powiedzieć, że sprzeciwiamy się tej władzy, która nie widzi ludzi w ludziach szukających lepszego życia – tak jak Polacy przez wiele lat przechodzili przez zachodnią granicę i nie widzieli zasiek, tylko wyciągniętą dłoń – przypominała.
Kryzys migracyjny. Wspólny apel pierwszych dam
W trakcie demonstracji odczytano apel, podpisany przez Jolantę Kwaśniewską, Annę Komorowską i Danutę Wałęsa. „Chcemy dziś wyrazić nasz sprzeciw wobec niehumanitarnego traktowania i odzierania z godności uchodźców w strefie przygranicznej. Chcemy zaapelować, by rząd, który nie pomaga, pozwolił na udzielenie pomocy humanitarnej i prawnej przez organizacje społeczne” – odczytano.
„Nie zgadzamy się na stawianie polskich kobiet i matek w roli obserwatorów tego dramatu. Państwo polskie ma wystarczająco dużo instrumentów, by oddzielić zagrożenie od tych, którzy niosą pomoc” – pisały dalej pierwsze damy. „Nie zgadzamy się na stygmatyzację uchodźców” – podkreślały. „Dziękujemy wszystkim ludziom dobrej woli” – padło na koniec.
„Matki na granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie!”
Stowarzyszenie Dolnośląski Kongres Kobiet zorganizowało protest „Matki na granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie!”. To odpowiedź na kryzys migracyjny na polskiej granicy. Organizatorki akcji podkreślają, że rozumieją rację stanu i działania rządu w celu uszczelniania granicy, ale nie godzą się na to, by działo się to w taki sposób, w którym dochodzi do śmierci ludzi w polskich lasach.
– Mamy dość bezsilności. Nie chcemy i nie możemy przyzwalać dłużej na okrucieństwo i tortury, nieludzkie traktowanie i odzieranie z godności migrantów, uchodźców na terenie przygranicznym Polski i Białorusi. Nie możemy być bierne, kiedy w zimnych, mokrych, ciemnych lasach na terytorium Polski tygodniami przebywają dzieci - bez jedzenia, picia, dostępu do schronienia – apelowały organizatorki protestu.
Czytaj też:
Śmierć przy granicy polsko-białoruskiej. Znaleziono zwłoki mężczyzny