11 listopada ulicami Kalisza przeszedł marsz, na którym wznoszono antysemickie okrzyki i spalono tekst Statutu Kaliskiego, przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego w 1264 r. Jednym z uczestników marszu był Piotr Rybak, znany z antysemickich wypowiedzi, skazany za spalenie kukły Żyda w 2015 roku we Wrocławiu. Na miejscu marszu była obecna policja, jednak nie reagowała na antysemickie hasła.
W poniedziałek, cztery dni po marszu, szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że policja zatrzymała już trzy osoby. „Nie ma zgody na antysemityzm i nienawiść na tle narodowościowym, religijnym lub etnicznym. Wobec organizatorów haniebnego wydarzenia w Kaliszu państwo polskie musi okazać swoją bezwzględność i stanowczość” – napisał na Twitterze.
Antysemicki marsz w Kaliszu
11 listopada na czele pochodu szedł Wojciech Olszański, który chce, żeby nazywać go Aleksandrem Jabłonowskim. W swoich materiałach snuje wizje sojuszu Polski z Hitlerem przeciwko Rosji. W Kaliszu miał na sobie mundur i milicyjną pałkę i przekonywał uczestników marszu, że zostaną wyzwoleni z matni, którą fundują im wrogowie ojczyzny.
– LGBT-y, pederaści, syjoniści to są wrogowie Polski. Won z naszego kraju! Do Brukseli! Śmierć Unii Europejskiej. Dzisiaj w tym miejscu wyzwolimy się spod hipnozy, spod trucizny, spod błędu, które toczą Polaków – mówił podczas demonstracji, dodając, że żałuje, że nie wstąpił kiedyś do Milicji Obywatelskiej.
Na drugi dzień posłanka Karolina Pawliczak, Urząd Miasta Kalisza oraz prezydent Krystian Kalistowski złożyli do prokuratury zawiadomienia ws. wydarzeń na marszu. Według polityk Lewicy „zbezczeszczono Święto Niepodległości”, a prezydent Kalisza podkreślił, że „zgromadzenie zmieniło się w haniebny marsz”.
Czytaj też:
Duda ostro o wydarzeniach z Kalisza. „Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów”