Przypomnijmy, że migranci, którym przyjazd na Białoruś ułatwił reżim Aleksandra Łukaszenki, koczują wzdłuż granicy polsko-białoruskiej. W poniedziałek cudzoziemcy opuścili swoje tymczasowe obozowiska i udali się w rejon nieczynnego przejścia granicznego Bruzgi-Kuźnica Białostocka. Służby szacują, że grupa liczy około 3,5-4 tys. osób.
Do ochrony polskiej granicy w sytuacji kryzysu zmobilizowano oprócz Straży Granicznej także funkcjonariuszy policji, żołnierzy Wojska Polskiego i przedstawicieli WOT. We wtorek 16 listopada około godziny 10 migranci rozpoczęli atak na polskie służby strzegące przejścia Bruzgi-Kuźnica. W kierunku funkcjonariuszy poleciały kamienie i granaty hukowe. Polacy odpowiedzieli armatkami wodnymi.
Kryzys na polsko-białoruskiej granicy. W wyniku szturmu rannych zostało 7 policjantów
Już od początku służby informowały, że w wyniku szturmu rannych zostało kilku funkcjonariuszy. Teraz policja podaje na Twitterze, że chodzi o siedem osób. „To m. in. policjant uderzony kamieniem w głowę i przewieziony do szpitala; policjantka z urazem głowy przewieziona do szpitala oraz 5 policjantów z obrażeniami rąk i nóg. Obrażenia powstały po rzucanych w nas przedmiotach” – czytamy.
Informację tę potwierdził również podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji. W rozmowie z Onetem wskazał, że wszyscy poszkodowani policjanci trafiają do szpitala w Sokółce. Sytuacja na granicy wciąż eskaluje. Służby są w stałej gotowości w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Nowa ustawa o sytuacji na granicy ma dać funkcjonariuszom kolejne uprawnienia, dzięki którym skuteczniej mają odpierać dalsze ataki.
Czytaj też:
Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow ostro o Polsce: Całkowicie nieakceptowalne zachowanie