Stanisław Żaryn poinformował, że w miejscu ataków na polskich funkcjonariuszy, do których doszło we wtorek 16 listopada, powstało nowe obozowisko. Migranci rozbili namioty, a wśród nich krążą białoruskie ekipy filmowe. Z relacji rzecznika ministra-koordynatora służb specjalnych wnika, że część cudzoziemców podchodzi pod polskie bariery graniczne dokładnie w tym miejscu, gdzie dzień wcześniej rzucano kamieniami i innymi niebezpiecznymi przedmiotami w funkcjonariuszy służb.
„Tak wygląda granie na emocjach prowadzone przez stronę białoruską i część cudzoziemców” - stwierdził współpracownik Mariusza Kamińskiego.
Granica polsko-białoruska. Atak w Kuźnicy
Na granicy polsko-białoruskiej tuż po godzinie 10 we wtorek 16 listopada doszło do starć migrantów z polskimi służbami. Jeden z funkcjonariuszy został poważnie ranny. Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych przekazał, że w wyniku zamieszek ranne zostały łącznie trzy osoby. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. – Doszło do skomplikowanego ataku na polską linię graniczną. Początkowa faza skupiła się na próbie przedarcia się przez granicę w okolicach przejścia granicznego w Kuźnicy. Później przeniesiono się na samo przejście graniczne i tam kontynuowano ataki – informował Stanisław Żaryn.
Rzecznik dodał, że migranci użyli granatów hukowych. Część z nich rzucała kamieniami i kostkami brukowymi. – Te działania były kontrolowane przez służby białoruskie – zaznaczył dodając, że służby spodziewają się takiego kąsania, organizowania różnych groźnych sytuacji, prób przedarcia się i rozciągania tego kryzysu.
Czytaj też:
Putin współodpowiedzialny za kryzys na granicy? Korwin-Mikke: Nie ma dowodu