Mieszkanka pogranicza: Sąsiad pracuje w straży. Nie mógł znieść, jak kazali mu dzieci do lasu wywozić

Mieszkanka pogranicza: Sąsiad pracuje w straży. Nie mógł znieść, jak kazali mu dzieci do lasu wywozić

Mieszkańcy pomagają po obu stronach
Mieszkańcy pomagają po obu stronach Źródło: Wprost / Piotr Barejka
Raz starszy pan zadzwonił na straż. Mówił, że przyszli do niego z lasu i tylko powtarzają: „Please, please, please…”. Pytał, co to znaczy. Andrzej znalazł na swoim polu plecak. W środku był kawałek chleba i małe, dziecięce buciki. Maria ma sąsiada, który pracuje w straży. Ma rodzinę, żonę, dzieci. Nie mógł znieść, jak kazali mu rodziny z dziećmi do lasu wywozić.

Andrzej poszedł wygonić byki za dom. Gdy przeszedł kilkaset metrów, natknął się na plecak. Ubłocony, przemoczony, rzucony na środku pola. Wyjął z niego białoruską kartę SIM, kilka paszportowych zdjęć, na których zobaczył twarz mężczyzny po trzydziestce. Znalazł jeszcze dokumenty, domyślił się, że mężczyzna musiał być z Iraku. A może z Iranu? Natknął się na parę rajstop i niedopitą butelkę wody. Przy asfalcie leżał śpiwór, wydeptany, jakby ktoś przed chwilą w nim spał. W plecaku obok kawałek chleba i małe, dziecięce buciki.

– Dwa dni temu poszedłem w las. Za wsią leżały porozrzucane rękawiczki i skarpetki, a za leśniczówką całe koczowisko znalazłem – opowiada dalej. – Widać, że dużo ludzi tamtędy chodziło. Mieli jakby szałas zrobiony z gałęzi, na drzewach wisiały wstążki. Obok torby z jedzeniem znalazłem, trochę bakalii zostało.

Wojskowe ciężarówki z hukiem przejeżdżają przez Olchówkę, ostatnią wieś przed granicą stanu wyjątkowego.

Środkiem drogi pędzą wzdłuż drewnianych domów, co jakiś czas przemknie radiowóz albo terenówka strażników. Zaczyna się ściemniać. Andrzej i jego sąsiadka, Maria, obserwują okolicę z ławeczki przy drodze. Wyliczają, ile ciężarówek przejeżdża, o jakich porach.

– Przynajmniej coś się dzieje. Już nie jest tak, że patrzysz w las czy żubry wyjdą. Myślisz: A może uchodźca zaraz z niego wyjdzie? – Andrzej odpala kolejnego papierosa.

– Do domu jeszcze nikomu nie weszli, ale wszyscy pozamykani. Kiedyś się nie zamykaliśmy – oznajmia Maria. – Tutaj sąsiadka mieszka sama, z domu nie wychodzi.

– Strach, wiadomo. Śpisz, a ktoś ci wejdzie do środka – potakuje Andrzej.

Artykuł został opublikowany w 47/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.