Premier oficjalnie powołał Instytut Strat Wojennych, który zajmie się reparacjami. „Polska została bardzo źle potraktowana”

Premier oficjalnie powołał Instytut Strat Wojennych, który zajmie się reparacjami. „Polska została bardzo źle potraktowana”

Premier Mateusz Morawiecki
Premier Mateusz Morawiecki Źródło: Newspix.pl
O powołaniu Instytutu Strat Wojennych mówiło się od kilku tygodni, a teraz premier Morawiecki podpisał ustanawiający instytut dokument. – Kwestia odszkodowań wojennych nie jest poza dyskusją, bo Polska została bardzo źle potraktowana, nie otrzymując reparacji – mówił premier w wywiadzie dla niemieckiej agencji dpa.

Instytut Strat Wojennych ma być nową jednostką, która wyceni straty Polski podczas II Wojny Światowej. Powstanie instytucji obwieścił pod koniec października Arkadiusz Mularczyk, dziękując przy tym premierowi, że to za jego sprawą uda się ją powołać. Według medialnych doniesień, nowy instytut zajmie się analizami ekonomicznymi, prawnymi i prowadzeniem procesu legislacyjnego – oczywiście wszystko to ma sprawić, że Polska uzyska reparacje wojenne.

W piątek, po miesiącu od pierwszych zapowiedzi, premier Mateusz Morawiecki podpisał dokument powołujący Instytut Spraw Wojennych. Powiedział przy tym niemieckiej agencji dpa, że „Polska została bardzo źle potraktowana, nie otrzymując reparacji”. Zapowiedział również, że powołana w 2017 roku sejmowa komisja do zbadania zniszczeń wojennych w lutym przyszłego roku zakończy prace nad swoim raportem. – Przygotowujemy wszystko, aby przedstawić ten raport światu – dodał.

Po co powstaje Instytut Strat Wojennych?

Na czele sejmowej komisji stał poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, on jako pierwszy poinformował o planach powołania Instytut Strat Wojennych, dlatego pojawiły się domysły, że właśnie on stanie na jego czele. To jednak wciąż niepotwierdzone informacje. Poseł Mularczyk tłumaczył w rozmowie z „Wprost”, że instytut trzeba powołać, bo w Polsce brakuje instytucji, która w sposób kompleksowy zajęłaby się kwestią reparacji.

– Widzę potrzebę głębszej i systematycznej pracy nad tą problematyką, która kompletnie była zaniedbana przez dekady – mówił. I dodawał, że „zaniedbanie tego tematu przynosi opłakane konsekwencje dla naszej polityki”. – Widać było brak zainteresowania tym tematem. W dużej mierze dlatego, że zajęcie się tym tematem narażało naukowców na brak możliwości robienia kariery w Niemczech czy generalnie na Zachodzie – stwierdził.

Poseł Mularczyk nie chciał jednak komentować zarzutów polityków opozycji, że kolejne powstające instytuty to nie tylko praca badawcza, ale też sposób, żeby wyprowadzić publiczne środki. – Ja zajmuję się tą problematyką, uważam, że ma ona ogromne znaczenie dla naszego statusu jako państwa, naszej polityki historycznej. Od początku uważałem, że jest to konieczne. Brakowało instytucji, która w sposób profesjonalny i stały by tą problematykę zgłębiała – skwitował.

Czytaj też:
Sikorski do Weissa o reparacjach: Rząd powinien wystawić weksel i niech Izrael ściąga go w Berlinie​