Podkomisja Izby Reprezentantów USA zorganizowała w czwartek dyskusję o stanie demokracji w Polsce i innych państwach Europy Środkowej. Jednym z zaproszonych gości był Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy mówił m.in. o tym, że „w Polsce próbuje się wymazać Lecha Wałęsę z książek historycznych”. – Polska jest dziś polem bitwy między wolnością a autorytaryzmem – dodał.
Rafał Trzaskowski wystąpił przed kongresmenami z USA. Jan Kanthak ironizuje
Wystąpienie Trzaskowskiego zostało poruszone w „Gościu Wydarzeń” Polsat News. Jan Kanthak roześmiał się, kiedy prowadzący zapytał go, czy wypowiedź prezydenta Warszawy była „game changerem”. – To jest taka ranga, jakby w polskim parlamencie wystąpić w zespole ds. promocji badmintona, albo do kwestii praw poszukiwaczy czy nordic walkingu – zaczął polityk Solidarnej Polski.
Wiceminister aktywów państwowych w rządzie PiS zwracał uwagę, że wystąpienie miało miejsce przed podkomisją i doszło do łączenia zdalnego. Dodał, że przemawiali też przywódcy innych miast w Unii Europejskiej. – Podnoszenie i bicie tego bębenka nie służy samej Platformie Obywatelskiej – zaznaczył. Odnosząc się do poszczególnych wypowiedzi Trzaskowskiego, Kanthak dodał, że są one „bez znaczenia”.
Monika Rosa o słowach prezydenta Warszawy. „To zazdrość. PiS-u nikt nie zaprosił”
Prezydenta stolicy broniła posłanka KO. Monika Rosa uznała, że złośliwości posła Solidarnej Polski „wynikają z czystego poczucia zazdrości”. – Trzaskowski wypowiedział dzisiaj twarde fakty. PiS-u nikt do takiej debaty nie zaprosił. Sam fakt wystąpienia wynikał z ogromnej troski USA o wolność, demokrację i prawa obywateli w Polsce – podsumowała polityk.
Czytaj też:
Rafał Trzaskowski przed podkomisją Kongresu: Polska jest dziś polem bitwy