Krzysztof Brejza wraca do sprawy wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło, do którego doszło w lutym 2017 r. w Oświęcimiu. W zderzeniu z kierowcą fiata seicento brała udział rządowa limuzyna. Polityk Platformy Obywatelskiej dowiedział się wtedy, że auto było warte 2,5 mln zł i do dyspozycji BOR było od dwóch miesięcy.
Od momentu wypadku limuzyna stoi na policyjnym parkingu w Krakowie. Brejza zaznaczył, że dzieje się tak już od 1836 dni. Senator podkreślił, że Audi A8 jest niezabezpieczone od prawie pięciu lat. „Minister Mariusz Kamiński nadzorujący SOP milczy i nie odpowiada, czy MSWiA cokolwiek zrobi w tej sprawie. Pancerna limuzyna jak kukułcze jajo. Każdy rok ‘postoju’ to znaczna utrata wartości auta nabytego za 2,5 mln” – napisał Brejza.
Krzysztof Brejza o limuzynie, które brało udział w wypadku byłej premier Beaty Szydło
Polityk PO w następnym wpisie w mediach społecznościowych dodał, że „termin odpowiedzi na interwencję minął trzy miesiące temu”. „Auto nie wraca do służby i gnije na parkingu – to nie ma dla nich problemu. Nie ma wyceny, nie ma ustaleń, czy naruszona została klatka bezpieczeństwa. Nie ma potrzeby szacować strat, kosztów remontu, podejmować decyzji” – wyliczał Brejza.
Senator zamieścił również pismo wysłane do Kamińskiego. Brejza zwrócił w nim uwagę, że minął rok od momentu, w którym sygnalizował problem zabezpieczenia limuzyny. Do listu zamieszczono cztery pytania. Dotyczą działań ws. czynności związanych ze zwrotem auta i tego, co w tej sprawie zrobiło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Polityk PO chciał się również dowiedzieć, ile na wartości straciła limuzyna.
Czytaj też:
Beata Szydło miała kolizję na autostradzie. Kierowała autem w drodze do Strasburga