Przypomnijmy, że sprawa gruchnęła w piątek, kiedy białoruskie i rosyjskie media zaczęły „chwalić się”, że na Białoruś uciekł polski żołnierz, który prosi tam o azyl. Później informację tę potwierdziło RMF. W sprawie głos zabrał również szef MON Mariusz Błaszczak, który ujawnił, że ucieczka faktycznie miała miejsce, a sam żołnierz miał problemy z prawem, kiedy jeszcze był w Polsce. Wojsko również odniosło się do sprawy, jednak w pierwszym komunikacie nie potwierdzono, że żołnierz jest na Białorusi, choć już wtedy w sieci krążyło zdjęcie Emila Czeczko z wywiadu, którego udzielił białoruskim mediom reżimowym.
Z doniesień RMF FM wynikało, że wspomniane problemy z prawem, o których wspomniał szef MON to jazda pod wypływem alkoholu i narkotyków, do czego miało dojść w miniony weekend. Onet również potwierdza te informacje i dodaje, że podczas zatrzymania Emil Czeczko nie przyznał,że jest żołnierzem, czym kupił sobie trochę czasu.
Granica polsko-białoruska. Emil Czeczko był białoruskim szpiegiem?
Onet podaje również, że jednym z prawdopodobnych scenariuszy jest ten, że Czeczko mógł być szpiegiem lub informatorem Białorusinów. W momencie, gdy wpadł w problemy z prawem, a jego wydalenie z wojska było kwestią czasu, Białorusini mogli go poinformować, by przeszedł przez granicę, co wykorzystają do celów propagandowych. – Gdyby żołnierz w polskim mundurze przekroczył granicę z Białorusią zostałby zastrzelony, albo zatrzymany i osadzony w areszcie oraz poddany wielodniowym przesłuchaniom – mówi informator portalu.
Służby badają także wątki rodzinne 25-latka. Onet informuje, że Czeczko miał znajomości na Białorusi, a bliska mu osoba była w związku z obywatelem tego kraju.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Granica polsko-białoruska. Najnowsze informacje z 18 grudnia