Mieszkańcy Podlasia skarżą się na służby. Jedna z kobiet twierdzi, że mierzono do niej z broni

Mieszkańcy Podlasia skarżą się na służby. Jedna z kobiet twierdzi, że mierzono do niej z broni

służba przy granicy polsko-białoruskiej, zdjęcie ilustracyjne
służba przy granicy polsko-białoruskiej, zdjęcie ilustracyjne Źródło: policja.gov.pl
Mieszkanka woj. podlaskiego skarży się na działania osób w mundurach w okolicy granicy polsko-białoruskiej. Służby miały przez godzinę ją kontrolować. Sprawdzono m.in. telefon i plecak kobiety.

TVN24 informuje na swoim portalu o agresywnym działaniu polskich służb wobec Polaków mieszkających na Podlasiu. Jedna z kobiet stwierdziła, że kiedy była w lesie z kolegą „mężczyźni w mundurach sprawdzili ich plecaki i telefony, nie mówiąc, kim są i po co to robią”. Mieszkanka woj. podlaskiego miała usłyszeć, że ma położyć się twarzą do ziemi i nie ruszać.

Granica polsko-białoruska. Mieszkanka Podlasia: służby mierzyły do nas z broni

– Na pewno mieli broń długą ostrą i z tej broni do nas mierzyli, krzycząc i biegnąc w naszym kierunku – mówiła kobieta. Dodała, że za jakiś czas przyjechało więcej wojskowych i wtedy razem z kolegą miała dostać pozwolenie, aby wstać z ziemi i móc uklęknąć. Cała sytuacja miała trwać około godziny. Sprawy nie skomentowały MON i WOT, a Straż Graniczna przekonywała, że „nic nie wie o sprawie”.

TVN24.pl zaznaczył, że miesiąc temu również pojawiły się doniesienia o kierowaniu broni w stronę mieszkańców Podlasia przez służby. – Mężczyzna, który jest przebrany w mundur i dostaje broń krótszą, dłuższą, automatyczną, to zmienia jego psychikę. On się czuje po prostu władzą – skomentowała Danuta Kuroń, działaczka opozycyjna w okresie PRL i mieszkanka Białowieży.

Pomagają migrantom w lasach. Mówią o represjach

Mieszkańcy woj. podlaskiego, którzy pomagają migrantom znajdującym się w lasach przy granicy polsko-białoruskiej, również mają coraz częściej spotykać się z represjami. Jeden z mężczyzn, przekazujący migrantom jedzenie i ubrania zaznaczył, że „ludzie są i wciąż przechodzą i na razie nie widać wielkiej zmiany oprócz tego, że zniknęły duże grupy”.

Czytaj też:
Orban o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. „Nie widziałem dowodów, że Rosja stoi za kryzysem”