Turyści ignorują apele TPN i wchodzą na Morskie Oko. Media społecznościowe obiegło nagranie

Turyści ignorują apele TPN i wchodzą na Morskie Oko. Media społecznościowe obiegło nagranie

Morskie Oko, zdjęcie ilustracyjne
Morskie Oko, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Flickr / Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland's / Mariusz Cieszewski
Dodatnie temperatury w Tatrach skutkują rozmarzaniem jezior. To jednak nie powstrzymuje nieroztropnych turystów przed wchodzeniem na taflę Morskiego Oka i lekceważeniem apelu TPN. – Czy musi dojść do jakiejś wielkiej tragedii? – pyta leśniczy.

Od kilku dni w Tatrach panuje dodatnia temperatura. Mimo początku stycznia termometry wskazywały nawet dziesięć stopni na plusie. To sprawiło, że lód pokrywający taflę stawów zaczął się rozmarzać. Tatrzański Park Narodowy apeluje, aby nie wchodzić na Morskie Oko, bo to niebezpieczne – informuje portal tatromaniak.pl. Turyści niewiele sobie jednak robią z ostrzeżeń.

Na facebookowej grupie Tatromaniacy, oraz na innych profilach górskich, pojawiło się nagranie autorstwa Stanisława Szeligi. Widać na nim kilkadziesiąt osób, w tym dzieci, które znajdują się nie tylko przy brzegu, ale też na środku Morskiego Oka. „Godajta co chceta, a jo i tak wejdę. Dobrze dziadek godoł” – napisał w opisie filmu Szeliga.

Tatry. Turyści na tafli Morskiego Oka. „To, że nikt nie wpadł, to trzeba wpisać w granicę cudu”

Portal podhale24.pl zaznaczał, że na lodowej skorupie, która okazała się cieńsza niż w poprzednich latach, pojawiło się pęknięcie. – To, że nikt nie wpadł, to trzeba wpisać w granicę cudu. To jest skrajnie niebezpieczne i nieodpowiedzialne – skomentował pracownik TPN Grzegorz Bryniarski. Leśniczy dodał, że w grudniu nie było mrozów po minus 20 stopni Celsjusza.

Bryniarski zaznaczył, że już kilka metrów od linii brzegowej Morskie Oko jest głębokie na około 2-3 metry. Obecnie woda ma około 2-3 st. C. W takich warunkach po 10 minutach może dojść do wychłodzenia organizmu i hipotermii. – Włączmy myślenie. To, że są inni ludzie na tafli, to nie znaczy, że jak my wyjdziemy, to bezpiecznie z niej zejdziemy. Czy musi dojść do jakiejś wielkiej tragedii, żeby ludzie się opamiętali? – podsumowuje leśnikczy

Czytaj też:
O północy w Nowy Rok odpalili race na szczycie Giewontu. Grozi im wysoki mandat

Źródło: tatromaniak.pl / podhale24.pl