Jakub Żulczyk, pisarz, autor m.in. „Ślepnąc od świateł” czy „Wzgórza psów”, w listopadzie 2020 roku skomentował fakt, że Andrzej Duda nie wysłał gratulacji do Joe Bidena po wygranych wyborach. Duda argumentował wówczas, że czeka na zatwierdzenie Bidena przez Kolegium Elektorskie. Żulczyk stwierdził, że jest z wykształcenia amerykanistą i wytknął prezydentowi, że w amerykańskim procesie wyborczym nie ma czegoś takiego jak „nominacja przez Kolegium Elektorskie”, w związku z czym powinien pogratulować prezydentowi-elektowi. Żulczyk podsumował swój wywód stwierdzeniem, które przysporzyło mu problemów. „Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem” – napisał na Facebooku Żulczyk.
Jak informuje RMF FM, powołując się na PAP, wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie Żulczyka poznamy 10 stycznia. Prokuratura domaga się od pisarza przeprosin oraz kary 5 miesięcy ograniczenia wolności w postaci wykonywania prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Śledczy argumentowali, że „prezydent jest często narażony na ostrzejszą krytykę niż inne osoby niebędące osobami publicznymi”, jednak „nie oznacza to, że może być ona dowolna i bez ograniczeń”. Zdaniem prokuratury pociągnięcie Żulczyka do odpowiedzialności karnej nie ogranicza jego wolności słowa, chodzi bowiem nie o samą krytykę, ale „sposób jej wyrażenia”.
Obrona Żulczyka chce uniewinnienia pisarza
Z kolei obrońcy pisarza przekonywali, że nie doszło do znieważenia prezydenta, dlatego Żulczyk powinien zostać uniewinniony. W ich opinii społeczna szkodliwość czynu była znikoma, a w podobnych sprawach do skazań dochodziło, gdy obraźliwe słowa padały bez żadnego kontekstu. – Jeśli rzeczywiście prezydent Andrzej Duda czuje się pomówiony przez Jakuba Żulczyka o to, że intelektualnie nie dorasta do funkcji prezydenta, to ma ku temu specjalny tryb. Nie ma jednak podstaw do tego, by urząd prokuratorski, w imieniu Rzeczypospolitej, oskarżał Jakuba Żulczyka o znieważenie głowy państwa – argumentował mecenas Krzysztof Nowiński.
Sam Żulczyk stwierdził, że jego sprawa dotyczy przede wszystkim „możliwości krytyki władzy i wyrażania sprzeciwu”. – Jakie mamy możliwości działania, kiedy władza zachowuje się źle, głupio, kiedy kłamie? Czy władza może nas pouczać, w jaki sposób możemy ją krytykować? – pytał. Jak stwierdził, swoją sprawę traktuje „bardziej jako kłopot”, który jest „trochę śmieszny, trochę straszny, a trochę istotny”. – Istotny, gdyż wierzę, że ta sprawa jest pewnym papierkiem lakmusowym, jednym z wielu drobnych testów, podczas których sprawdzamy jako społeczeństwo nasze możliwości obywatelskiego oporu – zaznaczył.