W Tatrach panują bardzo trudne warunki. Śniegu nie jest dużo, a na dodatek jest on bardzo mocno oblodzony, przez co o poślizgnięcie i upadek z bardzo dużej wysokości nie jest trudno. W niedzielę przekonał się o tym turysta pod Rysami, który doznał bardzo poważnych obrażeń.
Tatry wciąż niebezpieczne. TOPR w akcji pod Rysami
Poszkodowanego w rejonie Wołowego Żlebu miał sporo szczęścia. Jak relacjonuje TOPR, jego wołanie o pomoc tuż po godzinie 8 rano usłyszał ratownik dyżurny z Morskiego Oka, który był na patrolu w rejonie Czarnego Stawu pod Rysami. Wołanie o pomoc dochodziło z rejonu Wołowego Żlebu.
„Po dotarciu na miejsce, znalazł turystę po upadku z okolic Buli z ciężkimi obrażeniami m.in. głowy, twarzoczaszki, kręgosłupa i kończyn” – relacjonuje TOPR. Na miejsce zadysponowano helikopter TOPR, a mężczyznę przetransportowano do szpitala.
Ratownicy TOPR wciąż apelują o rozwagę i odpowiednie dobieranie celów wypraw. Warunki w wyższych partiach są bardzo trudne. Żeby tam wędrować, trzeba posiadać odpowiedni sprzęt, czyli raki i czekan, a także potrafić z niego korzystać.
W mediach społecznościowych TOPR opublikował również grafikę, na której widać z jak dużej wysokości spadł poszkodowany.
TOPR w akcji pod Rysami. Turysta spadł prawie 800 metrów
W sobotę w rozmowie z Wprost.pl o wypadku pod Rysami opowiadał ratownik TOPR Grzegorz Kubicki. – Osoba obsunęła się spod łańcuchów na Rysach i spadła prawie do Czarnego Stawu, więc tutaj mówimy o upadku w okolicach 700-800 metrów. Ta osoba ze złamaniami została odwieziona do szpitala – informował.
– Apelujemy po raz kolejny. Zaczynają się teraz ferie, jest dobra pogoda, można fajnie spędzić czas w naszych tatrach, ale niekoniecznie trzeba gdzieś tam bardzo wysoko wchodzić. Poczekajmy, aż się zrobi prawdziwa zima, dosypie śniegu i będzie można trochę bezpieczniej wędrować w tym sensie, że nie będzie nam groziło poślizgnięcie – przypominał Grzegorz Kubicki.