Radny KO ze Zgierza Przemysław Jagielski relacjonuje w mediach społecznościowych, że do „niezapowiedzianej wizyty chuligana” doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Nieznany sprawca rozlał przed domem radnego brązową farbę, niszcząc schody przed drzwiami i okno. „Aktywna praca radnego przez te ostatnie 3 lata zdążyła już mnie nieco na to przygotować – ale póki co były to błahostki typu: wezwania przedsądowe, nieudana próba utarcia mi nosa w sądzie czy też koleżeńskie wizyty u członków rodziny z serdecznymi radami czym to nie powinienem się zajmować” – pisze radny.
Jagielski zastanawia się też, do czego jeszcze „posuną się tak nikczemne osoby”. Zaznacza, że jego ostatnie trzy lata na stanowisku radnego to „bezinteresowne i bezkompromisowe działania”, aby „móc zrobić w tym mieście różnicę, a nie tylko bezrefleksyjnie kasować co miesiąc diety”. Zapewnia też, że zawsze starał się podejmować wskazywane przez mieszkańców tematy i nie zmieni tego ostatni chuligański incydent.
„Jednocześnie dziś to ja dziś staje przed Wami bez(radny) i proszę Was o pomoc. Pomoc, która niby nic nie kosztuje..”. – zwrócił się do mieszkańców. Radny zaapelował, aby skontaktował się z nim każdy, kto mógł widzieć potencjalnego sprawcę. „Jeśli ktoś widział sprawcę (z dużą białą torbą) dziś między 00:00 – 00:25 kierującego się z osiedla 650 na Żytnią, a potem na Zachodnią pod mój dom to proszę o kontakt. Osoba, która pomoże ustalić skutecznie sprawcę otrzyma oczywiście sowitą nagrodę”- napisał.
„Nie wiem, komu się tak naraziłem. Mogę przypuszczać”
Szczegółami chuligańskiego ataku radny podzielił się później z „Faktem”. Opisywał, że jego dom zaatakował mężczyzna, który był do tego przygotowany. – Z dużej, białej torby wyjął siedem słoików wypełnionych brązową farbą i zaczął nimi rzucać w dom. Jednym trafił w szybę, na szczęście jej nie wybił, ale farba rozprysnęła się na oknie, kolejne uderzały w elewację domu, spadając rozbijały się i farba zachlapywała schody, wejście, skalniak – powiedział.
– Nie wiem, komu się tak naraziłem. Mogę przypuszczać, ale to jedynie domysły – stwierdził. – Może komuś nie podoba się to, że działam w mieście w sprawie spalarni odpadów czy miejskich przewozów. Jestem aktywnym radnym opozycyjnym. Do tej pory jednak nie zaznałem tego typu agresji i myślę, że nie powinno do niej dojść bez względu na to, którą opcję polityczną ktoś reprezentuje. To nie są argumenty. Tak się nie rozmawia – podsumował.
Czytaj też:
Ktoś podszywa się pod posłów opozycji. „Telefony z groźbami oraz obelgami”