Projekt jest napisany tak, że teraz nie tylko dziennikarze będą mogli kontrolować finanse polityków, ale i politycy będą mieli pełny wgląd w majątek dziennikarzy - ujawnia gazeta.
Jak to możliwe? W projekcie firmowanym przez ministra, a od dziś też wicepremiera, Przemysława Gosiewskiego wymienionych jest 29 kategorii osób, które ma objąć obowiązek składania oświadczeń o majątku swoim i współmałżonków. Dziennikarzy wśród nich nie ma. Jest jednak jeszcze odrębny punkt, który mówi, że ustawa dotyczy też osób pełniących funkcje publiczne na podstawie innych przepisów. A więc np. nowej ustawy lustracyjnej, która tak właśnie określa dziennikarzy, obok m.in. nauczycieli akademickich, adwokatów czy doradców finansowych.
"Takie brzmienie przepisów jest w obowiązującym stanie prawnym jednoznaczne. Dziennikarze będą podlegać lustracji majątkowej tak jak inne +osoby publiczne+ wymienione w innych ustawach" - nie ma wątpliwości prof. Elżbieta Chojna-Duch z Uniwersytetu Warszawskiego. A zatem zgodnie z ustawą za niepodanie informacji lub kłamstwo o majątku będzie im grozić odpowiedzialność karna oraz utrata funkcji.
"Na tym m.in. polega idiotyzm tej ustawy. Ona praktycznie eliminuje osoby aktywne. Co więcej, tak jak politycy, również nauczyciele, dziennikarze, radni na jej podstawie będą mieli zakaz zasiadania w zarządach fundacji i stowarzyszeń" - oburza się Marek Sawicki z PSL.
Marek Wikiński z SLD zwraca uwagę, że ustawa bardzo sprytnie wciąga dziennikarzy w lustrację majątkową. "W przepisach przejściowych nie ma wprost wymienionej ustawy lustracyjnej. Być może to jest celowo tak zapisane w sposób pośredni, żeby nagle okazało się, że na podstawie jakiejś ekspertyzy wszystkie osoby wymienione w ustawie lustracyjnej podlegają lustracji majątkowej i wtedy dziennikarze będą mieli pięć i pół miesiąca na przygotowanie oświadczeń majątkowych" - mówi "Dziennikowi" poseł.
pap, ss