W najsłynniejszej polskiej stadninie łamano prawo przez 12 lat? Prokuratura bada sprawę

W najsłynniejszej polskiej stadninie łamano prawo przez 12 lat? Prokuratura bada sprawę

Stadnina koni w Janowie Podlaskim, zdjęcie ilustracyjne
Stadnina koni w Janowie Podlaskim, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / Stanislaw Krzywy
W stadninie w Janowie Podlaskim do 2018 r. wypalano koniom znaki na skórze. Ten wątek bada lubelska prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. niegospodarności w latach 2013-2016.

Lubelska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie niegospodarności w stadninie koni w Janowie Podlaskim w latach 2013-2016. Postępowanie w tej sprawie prowadzone jest od 2016 r. Zawiadomienie w tej sprawie złożyła wówczas Agencja Nieruchomości Rolnych. Jeden z badanych wątków dotyczy znakowania koni przez wypalanie – poinformowała „Rzeczpospolita”.

Do 2018 r. arabom hodowanym w najsłynniejszej polskiej stadninie wypalano na grzbiecie literę J i koronę. Z kolei na wysokości siodła wymrażano też numer konia. Dodatkowo w 2010 roku rozpoczęto czipowanie koni. Piętnowanie koni w Polsce jest nielegalne. Zakazała tego nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt z 2006 roku, która weszła w życie w styczniu 2007 roku.

Janów Podlaski. Prokuratura bada sprawę znęcania się nad końmi

„Znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie” jest znęcaniem się nad zwierzętami, za co grożą trzy lata więzienia. Stadnina Koni Janów Podlaski poinformowała, że „w spółce nie ma osób, które wówczas były osobami decyzyjnymi w tym zakresie”. Wątek potencjalnego znęcania się nad końmi został wszczęty niedawno. Śledztwo ws. niegospodarności było z kolei przedłużane 14 razy.

„Rz” podaje, że w grudniu na blogach i portalach o tematyce końskiej zaczęły pojawiać się doniesienia, że policja na zlecenie prokuratury fotografuje piętna u koni zakupionych w Janinie Podlaskiej przez polskich i zagranicznych nabywców. Marek Szewczyk z bloga HipoLogika.pl i były naczelny „Konia Polskiego” zwrócił uwagę, że piętna wypalały też inne państwowe stadniny.

Czytaj też:
Były senator ciągnął psa za autem, zwierzę nie przeżyło. W sądzie stwierdził: Prowadziłem go, mogłem go jakieś 5-10 metrów ciągnąć

Źródło: rp.pl