Gdy plotki pojawiły się po raz pierwszy, premier powiedział twardo, że to już nie te lata. Ale posłanka tak wtedy, jak i teraz pytań na ten temat jednoznacznie nie ucina, prowokując dziennikarzy do dalszych dociekań. "Wierzę w przeznaczenie" - mówiła w lipcu zeszłego roku pytana, czy możliwy jest jej związek z premierem. "Nie potwierdzam, nie zaprzeczam" - odpowiedziała z kolei w środę dziennikarzowi "Super Expressu" na plotki o rzekomo planowanym na lipiec ślubie. A na pytania, od kogo ma pierścionek, tylko się uśmiechnęła. Efekt? "Ma poślubić premiera za dwa miesiące" - brzmi tytuł wczorajszego tekstu.
Posłanka tłumaczy, że takie plotki ją bawią i nie ma sensu z nimi walczyć, a że ma pogodną naturę, więc się uśmiecha.
"To nie jest jednak zwykła kobieca kokieteria" - zastrzega specjalista od wizerunku politycznego Eryk Mistewicz. "Ona bije w tej chwili na głowę wszystkich swoich kolegów z PiS. Od kilku miesięcy jest osobą najlepiej zarządzającą swoim wizerunkiem w tym klubie, zwiększając tym swoją wartość na rynku politycznym. To najlepiej prowadzona świadoma kampania wizerunkowa" - dodaje Mistewicz.
I nie dziwi się złośliwym uwagom kolegów klubowych posłanki, którzy twierdzą, że Szczypińska kokietując swoją bliską i dugoletnią znajomością z Jarosławem Kaczyńskim, próbuje wzmocnić swoją pozycję. "Ona stanowi zagrożenie dla starych wyjadaczy, którzy chodzą po stacjach telewizyjnych, tylko nie wiedzą po co, podczas gdy Szczypińska ma bardzo przemyślane wypowiedzi, bardzo dobrze wykoncypowaną strategię budowania swojej pozycji" - twierdzi Mistewicz.
pap, ss