Od środy TK zajmuje się skargą SLD na nową ustawę lustracyjną. W czwartek prezes TK Jerzy Stępień wykluczył dwóch sędziów TK Mariana Grzybowskiego i Adama Jamroza ze składu orzekającego w sprawie lustracji.
Doszło do tego po tym, gdy Mularczyk przekazał Trybunałowi notatkę z zapiskami co do akt IPN nt. domniemanych związków obu sędziów ze służbami specjalnymi PRL. Obaj sędziowie oświadczyli, że nie byli agentami.
"Chcę jasno stwierdzić, że poseł Mularczyk działał jako wskazany przedstawiciel Sejmu. Oceniam jego postępowanie przed Trybunałem bardzo wysoko. W tym zakresie, w którym działał, działał w kontakcie i konsultacjach ze mną, pod moim nadzorem, w większości wykonując moje polecenia i zalecenia" - oświadczył Dorn na piątkowej konferencji prasowej. Jak dodał, to on jest marszałkiem, więc na nim spoczywa odpowiedzialność za te działania.
Marszałek stwierdził, że od czwartku trwa w tej sprawie "kampania całkowicie fałszywych zniesławień, pomówień i oszczerstw".
Według niego, w procesie przed Trybunałem w sprawie ustawy lustracyjnej mieliśmy do czynienia z szeregiem bezprecedensowych decyzji: od uchylania wniosków o odroczenie rozprawy po wyłączenie dwóch sędziów TK bez wniosku strony i zbadania jakichkolwiek dokumentów. "To okoliczność, nad którą warto się zastanowić i warto się pochylić" - powiedział marszałek.
Dorn stwierdził, że Mularczyk złożył tylko wniosek o odroczenie rozprawy i zbadanie sprawy sędziów. Marszałek Sejmu podkreślił, że prezes TK pytał Mularczyka o szczegóły tego, co znajduje się w aktach IPN, już po ogłoszeniu decyzji o wyłączeniu Grzybowskiego i Jamroza.
Według Dorna, "całkowicie nieuzasadnione i pomawiające" jest sugerowanie, że Mularczyk cokolwiek przed kimkolwiek ukrył.
Dorn powiedział, że z jego wstępnego rozeznania przeprowadzonego wśród prawników wynika, że to chyba pierwszy przypadek w polskim sądownictwie, aby członek składu sędziowskiego został wyłączony bez odnośnego wniosku jednej ze stron, a tylko na podstawie wniosku o odroczenie, bez badania sprawy.
Marszałek stwierdził, że całej sprawie towarzyszy pewien "niedosyt informacyjny". Dlatego poinformował, że w środę 9 maja w godzinach "przedpołudniowych lub południowych" skierował pismo do prezesa IPN Janusza Kurtyki, w którym zwrócił się o informacje, czy IPN dysponuje jakimikolwiek dokumentami bądź informacjami, które mogłyby "rodzić podejrzenie, że ktokolwiek ze składu orzekającego sędziów TK nie będzie bezstronny".
Jednocześnie marszałek zaprzeczył, że to prezes Kurtyka dawał mu wcześniej sygnał, że "do jakichś dokumentów warto zajrzeć".
Dorn oświadczył, że odpowiedź na pismo otrzymał w czwartek 10 maja rano, ale - jak dodał - jeszcze w środę w godzinach popołudniowych prezes IPN zadzwonił do niego i uprzedził, jaka będzie treść tej odpowiedzi.
Marszałek powiedział, że w środę wieczorem zwrócił się do Mularczyka, aby udał się do IPN. "Poseł tam się udał, złożył część wniosków, następnie w czwartek rano uzupełnił te wnioski i przez 1,5 czy 2 godziny zapoznawał się, bardzo pobieżnie, z aktami" - dodał.
Dorn zaznaczył, że następnie ustalili, iż Mularczyk nie będzie składał wniosku o wyłączenie kogokolwiek, gdyby doszło do potwierdzenia, że gdzieś istnieje podejrzenie o bezstronność.
Mularczyk powiedział, że jego intencją było jedynie poinformowanie Trybunału, że są okoliczności, które mogą skutkować podstawą do wyłączenia sędziów. "Nie oceniałem tych akt, nie badałem ich pod kątem merytorycznej zawartości. Poinformowałem tylko TK o takich dokumentach, a TK powinien je zbadać" - podkreślił poseł PiS.
Jak dodał, on tylko złożył wniosek o odroczenie rozprawy, celem zbadania przez TK, czy są okoliczności mogące skutkować wyłączeniem dwóch sędziów Trybunału. Mularczyk powiedział, że TK zażądał ode niego w tym celu notatki roboczej, którą w ciągu 20 minut sporządził, analizując pobieżnie te akta.
Poseł PiS dodał, że na tej podstawie prezes TK wyłączył dwóch sędziów, a nie sprawdził autentycznych dokumentów. "Wydaje się, że prezes TK chce swoją odpowiedzialność zrzucić na mnie. Uważam, że jest to niesprawiedliwe" - powiedział. Jak dodał, odbiera wszystkie wypowiedzi, m.in. prof. Andrzeja Zolla, zarzucające mu możliwość popełnienia przestępstwa, jako "ignorancję wynikającą z nieznajomości materiału dowodowego sprawy".
Postępowanie Mularczyka ma wyjaśnić krakowska rada adwokacka.
Radio Zet podało w piątek, że Mularczyka czeka postępowanie dyscyplinarne. Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Stanisław Rymar powiedział w piątek PAP, że rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej z Krakowa ma jeszcze tego dnia zdecydować o wszczęciu postępowania wyjaśniającego, które służy wyświetleniu okoliczności całej sprawy. Przepisy mówią, że kończy się ono wszczęciem "dyscyplinarki" - lub odstąpieniem od tego.
Mularczyk powiedział, że rozmawiał z dziekanem rady adwokackiej w Krakowie, poinformował go o wszelkich okolicznościach sprawy, o "wszystkich oszczerstwach, które się pojawiły". Poseł poinformował, że dziekan zadeklarował, iż te wszystkie informacje weźmie pod uwagę i także Rada je przeanalizuje.pap, ss, ab