Po ujawnieniu historii 28-letniej Noemi, którą miał molestować kierowca Bolta, na jaw wychodzą kolejne przypadki niewłaściwego zachowania kierowców taksówek „na aplikację”. Do Aleksandry Gajewskiej z Koalicji Obywatelskiej, która zainteresowała się problemem, zgłosiło się kilkadziesiąt kobiet. – Kilka tych historii skończyło się tragicznie, zgłoszeniami na policję – mówiła w rozmowie z „Wprost” posłanka.
Molestowanie w taksówkach „na aplikację”. Wstrząsające historie
W sprawie 28-latki Gajewska interweniowała u stołecznego komendanta policji. Mężczyznę udało się zatrzymać. 23-letni kierowca usłyszał zarzut dotyczący innej czynności seksualnej i został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Posłanka domaga się też informacji od ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w sprawie 22-letniej studentki, która miała zostać pobita i zgwałcona przez kierowcę Bolta pod koniec stycznia w Warszawie. Pracownik pogotowia relacjonował w rozmowie ze stołeczną „Gazetą Wyborczą”, że dziewczyna miała na ciele ślady walki. W tej sprawie śledztwo trwa i do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów.
Na szczęście większość historii nie kończyła się tak dramatycznie, jednak bezpieczeństwo kobiet było zagrożone. – Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że zostają przekroczone granice i ma to znamiona działań na tle molestowania. Gdyby nie reakcja konkretnych osób, to nie wiemy, co by mogło się wydarzyć. Mnie ta skala przeraża – mówiła nam Gajewska.
Jak zachować się w sytuacji zagrożenia?
28-letnia Noemi relacjonowała, że wymogła na kierowcy, by odwiózł ją do domu. „Wpadłam w furię, zaczęłam krzyczeć. Stanowczym głosem, używając niecenzuralnych słów, powiedziałam, że albo od razu zawiezie mnie do domu, albo zgłaszam go na policję” – mówiła. Nastraszenie policją pomogło i mężczyzna faktycznie zawiózł ją pod wskazany adres.
Jak zachować się w takiej sytuacji? – Absolutnie najważniejsze jest myślenie wyłącznie o swoim bezpieczeństwie. Nie ma jednej, uniwersalnej dobrej rady, co należy zrobić – mówi w rozmowie z „Wprost” Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet. Nasza rozmówczyni wskazuje, że próba ucieczki w nieznanym miejscu też mogłaby skończyć się ściągnięciem na siebie dodatkowego niebezpieczeństwa. – Zawsze trzeba kalkulować w odniesieniu do indywidualnej sytuacji – podkreśla.
– Jeśli chodzi o późniejsze kroki to można taką sytuację zgłosić na policję, o ile jesteśmy w stanie. Warto, żeby ktoś blisko poszedł z nami i nas wsparł. Policja zawsze ma obowiązek przyjąć zawiadomienie, bez względu na to, czy doszło do gwałtu, przemocy fizycznej, czy molestowania. Jeżeli mamy jakieś obrażenia, to warto poprosić o skierowanie na obdukcję, którą wykona lekarz sądowy. To jest potem bardzo ważny dowód w sprawie – radzi przedstawicielka Centrum Praw Kobiet.
Wsparcie dla ofiar przemocy
Gzyra-Iskandar zwraca uwagę, że ofiary mogą jednak nie być w stanie zgłosić sprawy na policję. – Trzeba podchodzić do ich decyzji z absolutnym szacunkiem, bo mogą być zdruzgotane psychicznie tym, co je spotkało, straumatyzowane. Po takim zdarzeniu ofiara musi zadbać przede wszystkim o swój dobrostan, musi stanąć na nogi, czasem przejść psychoterapię, zanim będzie w stanie zgłosić sprawę – mówi. Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że przemoc seksualna to jest „ogromne tabu, wstyd i krzywda” i kobiety bardzo rzadko szukają dla siebie pomocy po takim doświadczeniu. Widać to też w bardzo skąpych statystykach dotyczących. Z danych Feminoteki wynika, że zaledwie 6 proc. kobiet, które doświadczyło gwałtu, zgłasza ten fakt na policję.
Wsparcia i informacji kobietom, które doświadczyły przemocy seksualnej udzielają organizacje jak właśnie Centrum Praw Kobiet, Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie Niebieska Linia, Feminoteka czy Fundacja Przeciw Kulturze Gwałtu. – Świadczymy bezpłatnie konsultacje prawne i psychologiczne. Staramy się pomóc każdej osobie, która do nas się zgłosi – mówi Gzyra-Iskandar.
„Ofiara nigdy nie jest winna tego, co ją spotkało”
Jak uchronić się przed niepożądanym zachowaniem w czasie korzystania z usług przewozowych? Wzmocnić poczucie bezpieczeństwa może – jak wylicza przedstawicielka Centrum Praw Kobiet – poinformowanie kogoś bliskiego o kursie, udostępnienie trasy przejazdu, rozmowa przez telefon w czasie jazdy i relacjonowanie, gdzie się znajdujemy, czy posiadanie przy sobie gazu pieprzowego. Nasza rozmówczyni przestrzega jednak przed przerzucaniem przez kobiety na siebie ciężaru odpowiedzialności. – Jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy same się bronić i same dbać o nasze bezpieczeństwo, ale problem leży w sprawcach przemocy. Ofiara nigdy nie jest winna tego, co ją spotkało – zaznacza Gzyra-Iskandar.
– Chodzi przecież o to, żeby do takich sytuacji w ogóle nie dochodziło. Żebyśmy mogły bez obaw wsiąść w nocy do samochodu i zostać bezpiecznie odwiezione do domu, bez względu na to w jakim jesteśmy stanie – czy zaśniemy, czy jesteśmy pod wpływem alkoholu, czy jesteśmy po prostu bardzo zmęczone, i żeby nikt nie wykorzystał naszego stanu i naszej bezradności – podkreśla nasza rozmówczyni.
Konieczne zmiany po stronie firm przewozowych
Gajewska wskazywała w rozmowie z „Wprost”, że potrzebne są też zmiany w organizacji systemu przewozów „na aplikację” i w kwestii odpowiedzialności firm oferujących takie usługi. Posłanka poinformowała, że zgłosili się do niej przedstawiciele Ubera w Polsce i Europie Wschodniej, z którymi będzie rozmawiać o poprawie bezpieczeństwa przewozów i reagowaniu na niepożądane przypadki. W spotkaniu mają też wciąć udział poseł Arkadiusz Marchewka, który należy do komisji cyfryzacji, i poseł Krzysztof Truskolaski, członek komisji infrastruktury.